Przydacza, byłego szefa Biura Spraw Międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta pytano o to, dlaczego prezydent Duda rozmawiał z prezydentem Trumpem ok. 11 minut, a prezydent Francji, Emmanuel Macron, został przyjęty w Białym Domu, gdzie spędził sześć godzin.
Marcin Przydacz o spotkaniu Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem: Formuła pull aside, takie rzeczy się zdarzają
- To są dwie różne wizyty, dwa różne statusy wizyt. Jedna to wizyta oficjalna w Białym Domu, druga to wizyta na konferencji CPAC. gdzie w formule pull aside dochodzi do spotkania. Takie rzeczy zdarzają się, to normalne. Na marginesie konferencji monachijskiej zapewne było wiele takich spotkań. Na konferencjach się spotykają ludzie, krócej, nie ma wtedy honorów, czerwonych dywanów, wojska – wyjaśnił poseł PiS.
Czytaj więcej
Donald Trump miesza fakty z fikcją, w ONZ zawiera sojusz z Rosją, meandruje w sprawie przyszłości Ukrainy. Czy ten niepokojący brak konsekwencji to przemyślana taktyka, czy dowód na chaotyczny styl rządzenia? A może sygnał, że gra już w innej drużynie?
A czy Andrzej Duda nie został jednak przez administrację Trumpa potraktowany po macoszemu przez to, że nie został przyjęty w Białym Domu?
- Do takiej wizyty pełnej w Białym Domu jeszcze dojdzie. W zeszłym roku, razem z Donaldem Tuskiem, Andrzej Duda był w Białym Domu, wcześniej spotykał się z Donaldem Trumpem. Kontaktów jest bardzo dużo. Dobrze, że w tym kluczowym momencie znalazło się choć trochę czasu na wymianę opinii, zdań, by ta polska perspektywa też była obecna w głowie Donalda Trumpa. Tam padły, mimo krótkiej rozmowy, ważne deklaracje. Deklaracja, że wojsko amerykańskie, które załatwiliśmy za naszych rządów, 10 tys. żołnierzy, nie będzie przesuwanych z Polski gdzieś indziej, to jest bardzo ważna deklaracja – zaznaczył poseł PiS.