Polska tuż po wybuchu wojny na Ukrainie zablokowała konta bankowe ambasady Federacji Rosyjskiej, powołując się na to, że mogą być one wykorzystywane do finansowania działalności terrorystycznej lub prania brudnych pieniędzy. Blokada dotyczy środków na prawie 800 tys. złotych oraz ponad 912 tys. dolarów – co stanowi równowartość łącznie niemal 5 mln złotych – wynika z informacji „Rzeczpospolitej”.
Jednak strona rosyjska nie godzi się z tą decyzją – według naszej wiedzy zażalenie na blokadę środków złożył do Prokuratury Krajowej ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew. Zarzuca on naruszenie konwencji wiedeńskiej i w utrzymanym w stanowczym tonie piśmie twierdzi, że zajęto środki na „bieżącą obsługę” placówki.
Kilka podejść
Prokuratura ma co do tego wątpliwości – bieżąca obsługa, w tym np. ponoszone opłaty, są realizowane poprzez transakcje bezgotówkowe, i dotąd tak się to odbywało. Tymczasem powód blokady środków był inny – próba wypłaty przez rosyjskich dyplomatów dużej sumy w gotówce.
Czytaj więcej
Siergiej Andriejew, ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce, który podczas próby złożenia wieńca na cmentarzu żołnierzy radzieckich został oblany czerwoną substancją powiedział rosyjskiej telewizji, iż nie wierzy, że atak na rosyjską delegację był spontaniczny.
Według naszych źródeł, na samym początku marca zgłosili dwa razy chęć wypłaty po blisko pół miliona dolarów, zaraz potem – ok. 300 tys. dolarów. Również dwukrotnie chcieli pobrać po 500 tys. złotych. Łącznie wszystkie zadeklarowane do wypłaty kwoty sięgały 1,3 mln dol. i ok. 1 mln zł.