Ostatnie czasy nie służą klarownym wizjom przyszłości. Można mówić za to o pewnym chaosie. Pandemia, potem wojny w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce kazały ponownie przemyśleć zarówno perspektywy poznawcze, jak i strategie rozwojowe. Jedni wróżą przyspieszenie globalizacji. Inni upierają się, że na jej miejsce wejdzie nowa polaryzacja rozdzielająca świat na północnoatlantycką sferę demokracji i azjatycki blok autorytarnego centralizmu.
Można znaleźć argumenty wspierające obie hipotezy. Z jednej strony nigdy jeszcze w historii tak szybko nie rozwijała się zuniwersalizowana technologia i jej globalni liderzy, z drugiej – nigdy w ostatnich dekadach nie dochodziło do tak głębokich podziałów na ścieżce międzynarodowej kooperacji. Pandemia była czynnikiem, który skłonił Zachód do skrócenia łańcuchów dostaw, ale też uzmysłowił Chinom, że eksport nie zawsze będzie motorem ich rozwoju. Miejsca po tanich kooperantach z Azji zajęli na Zachodzie dostawcy z Europy Wschodniej: drożsi, ale pewniejsi. Efekt? Awans ekonomiczny Polski, Rumunii czy Słowacji, ale i radykalny wzrost cen wyższych segmentów dóbr konsumpcyjnych.
W Azji trwa za to intensywny proces inwestycyjny, który mimo turbulencji w krótkiej perspektywie, będzie skutkował jej megakonkurencyjnością wobec Zachodu. Co może oznaczać? Dziś niewiele, ale w perspektywie dekady – odwrócenie kierunków procesu globalizacji. Przepływ dóbr i technologii, wraz z potentatami branży IT, może następować już nie z zachodu na wschód, ale ze wschodu na zachód. Już zresztą mamy z tym do czynienia, jeśliby spojrzeć na sukcesy Alibaby czy TikToka.
Czy Samsung, Xiaomi, Huawei mogą zstąpić Apple, Microsoft i Facebooka? Bez wątpienia. Po części już zastępują. Niczego więc wykluczyć nie można. Pewnym wyzwaniem dla ciągłości procesów globalizacyjnych będą konflikty w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Światowi liderzy świetnie to wiedzą, zrobią więc wszystko, by je przerwać. A jeśli to nie wyjdzie, będą próbowali otoczyć je kordonem sanitarnym, co też nie będzie łatwe ze względu na lokalne zasoby surowcowe. W 2024 r. należy więc przewidywać więcej zdecydowanych działań na rzecz pokoju w obu newralgicznych regionach.