Jak przypomina "Przegląd Sportowy", wszystko zaczęło się od artykułu, który pojawił się w ubiegły wtorek na stronie wirtualnemedia.pl. Podano w nim, że firma Oshee zerwała współpracę z Robertem Lewandowskim (podano ją w tekście o tym, że nową ambasadorką marketingową Oshee została Iga Świątek).
Okazało się, że była to informacja nieprawdziwa, bowiem to sam piłkarz zdecydował o zakończeniu współpracy. Autorka materiału, wydawcy oraz redakcja przeprosili już popularnego "Lewego" za opublikowanie błędnych informacji, niedochowanie należytej rzetelności dziennikarskiej, a także za okoliczność, że owe informacje były podstawą do publikacji na innych portalach.
Nieprawdziwa informacja zainspirowała jednak do internautów do stworzenia memów. Sugerowano w nich, że Świątek wygryzła Lewandowskiego z roli ambasadora wspomnianej marki.
Prawnicy piłkarza postanowili zainterweniować. Na portalu Kwejk.pl zamieszczono sprostowanie odnośnie do błędnej informacji w memach dotyczących kapitana reprezentacji Polski. - W odpowiedzi na pismo od prawnika p. Roberta chcielibyśmy sprostować niezgodną z prawdą informację zawartą w memach umieszczonych na naszym portalu odnośnie zerwania współpracy przez Oshee z panem Robertem Lewandowskim. Współpraca pana Roberta Lewandowskiego z Oshee wygasła i nie została przedłużona na skutek wyłącznej decyzji pana Roberta Lewandowskiego - czytamy w oświadczeniu.
Sytuacja odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. "Robert Lewandowski prostuje memy na swój temat. Ciekawe, czy piłkarz w ogóle wie, co z jego wizerunkiem wyprawiają opłacani przez niego ludzie" - napisał na Twitterze dziennikarz wp.pl Szymon Jadczak.