O procesie, który ruszył właśnie przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim pisze "Dziennik Łódzki".
Jak możemy przeczytać, Monika Stasiak mieszka z partnerem Maciejem i 7-letnim synem we wsi Wólka Kuligowska w gminie Poświętne w powiecie opoczyńskim. Wcześniej mieszkali w Łodzi, ale chcieli być bliżej natury i w 2016 roku kupili działkę przylegającą do lasu i sąsiadującą z Pilicą.
Pani Monika w sprawy ochrony środowiska angażowała się już na studiach (Greenpeace), obecnie aktywnie działa w ruchu klimatycznym Strajk dla Ziemi.
Oboje, jak zeznali przed sądem, obserwują niekorzystne i nasilające się zmiany klimatu, które zauważają od około 2012 roku. Chodzi o nieprzewidywalne zjawiska pogodowe, jak gwałtowne burze, które wyrządzają szkody i powodują uciążliwe przerwy w dostawach prądu, jak i o długotrwałe upały niosące z jednej strony suszę i jej konsekwencje, z drugiej powodujące obniżenie nastroju i złe samopoczucie pani Moniki.
Powódka domaga się od rządu podjęcia działań, które miałyby doprowadzić do neutralności klimatycznej do 2043 roku oraz do zredukowania gazów cieplarnianych o 60 procent do 2030 roku. Dodatkowo kobieta żąda symbolicznego zadośćuczynienia w kwocie 1 złoty.