Alarmują już wszyscy: kardiolodzy, onkolodzy, nawet ginekolodzy - zabija nas pandemia, ale i utrudniony przez nią dostęp do systemu ochrony zdrowia i własny strach przed zakażeniem.
Do tej pory rząd starał się stosować strategię środka – nie chcąc narażać się różnym grupom społecznym i bojąc się konieczności wypłaty odszkodowań – trochę zamykał nam świat, a trochę nie. Szkoły – tak, galerie handlowa i kościoły – nie. Hotele? Troszkę tylko. Stoki? Po rozmowie telefonicznej prezydenta z wicepremierem Gowinem – też nie. W efekcie wszyscy byli niezadowoleni, a w sieci powstałą nowa kategoria wyjazdowa: podróż służbowy w góry. Bo jeśli władza boi się narazić różnym grupom, to w rezultacie naraża się wszystkim. Słabość w wydawaniu decyzji służących dobru publicznemu spotyka się z twardą odpowiedzią i prowadzi do wycieczek rozwścieczonych górali do stolicy. I sprawia, że rząd bierze na siebie odpowiedzialność za tysiące tragedii.
Tym razem władza postanowiła więc działać bardziej zdecydowanie. Co prawda kościołów nie zamknięto, ale i tak są w nich raczej pustki. Za to świątynie handlu będą zamknięte. Nie wiem, czy ktoś znowu zadzwoni do wicepremiera Gowina w sprawie szusowania, ale po czwartkowej konferencji ministra Niedzielskiego pole manewru nie jest duże. Do 17 stycznia ski biznes działać nie może.
Być może dzięki temu wszystkiemu doczołgamy się jakoś do akcji szczepień. Czy Polacy uwierzą, że te środki są niezbędne, a szczepionka bezpieczna? To jest moment na inicjatywę rządu. Nie wystarczą konferencje prasowe i akcje medialne zachęcające do szczepienia. Premier Morawiecki powinien zapowiedzieć polityczne moratorium na wszystkie konfrontacyjne pomysły władzy. Okazać dobra wolę, zatrzymać kontrowersyjne projekty, nie wybierać na razie nowego RPO, oficjalnie oświadczyć, że werdykt TK o aborcji nie będzie wydrukowany do 17 stycznia – i pozwolić wszystkim na trzy tygodnie zamknąć się w domach. Być może to zbudowałoby chociaż zręby społecznego zaufania, które wystarczyłyby do wspólnej walki z Covid-19. Choć przez miesiąc.