Dzieje się tak, ponieważ rodzi się coraz mniej dzieci. W zeszłym roku było to 252 tys., o 22,5 tysiąca dzieci mniej niż w 2023 oraz ponad 123 tys. mniej niż dekadę temu. Takie dane podał GUS. Spadek ludności o 147 tys. ludzi to tak. jakby ubyło średniej wielkości miasto: Bytom lub Zielona Góra. Stopa ubytku rzeczywistego wyniosła -0,39 proc. Na każde 10 tys. ludności ubyło ok. 39 osób (w 2023 r. były to 34 osoby). W tej dekadzie ubyło już 893 tys. stałych mieszkańców Polski.
Czytaj więcej
Różnica pomiędzy tymi, którzy pracują, a dziećmi, młodzieżą i starszymi staje się coraz poważniejsza. Najbardziej jest widoczna w woj. świętokrzyskim i łódzkim.
Liczba zgonów (409 tys.) była podobna do notowanej w 2023 r. Ponieważ liczba urodzeń była znacząco niższa (ok. 157 tys. osób) niż zgonów, przyrost naturalny pozostał ujemny. To tak, jakby na każde 1000 osób ubyły cztery. Współczynniki przyrostu naturalnego są zazwyczaj niższe w miastach niż na obszarach wiejskich. Do 2018 r. w miastach obserwowano ubytek naturalny, a na wsi – niewielki przyrost. – podał GUS. Z jego danych wynika, że ostatni raz przyrost naturalny był dodatni w 2012 r., wówczas urodziło się o 1,5 tys. dzieci więcej niż umarło osób.
Coraz niższy wskaźnik dzietności
Urząd nie podał wskaźnika dzietności za 2024 r. – rok wcześniej wyniósł on 1,16. Najprawdopodobniej w zeszłym roku spadł do 1,12. Jeśli trend się nie zmieni, to niedługo może wynieść 1. A to oznaczałoby, że statystycznie, bez względu na to, ile w Polsce jest rodzin wielodzietnych, z dwójką i z trójką dzieci, statystycznie na jedną kobietę przypada jedno dziecko.
Czytaj więcej
Podczas pandemii rynek pogrzebowy zanotował potężny wzrost, potem spadł, a teraz obserwujemy stabilizację. Demografia jest jednak nieubłagana. Liczba zgonów będzie rosła, a urodzeń jest coraz mniej. Za trzy dekady liczba Polaków spadnie o prawie 5 mln.