19 zł za pierwszy miesiąc czytania RP.PL
„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Aktualizacja: 15.01.2025 12:34 Publikacja: 05.04.2024 08:02
Foto: Fotorzepa/ Urszula Lesman
Szybkie wejście ukraińskich uchodźców na polski rynek pracy sprawiło, że dochody ich gospodarstw domowych już w 80 proc. pochodzą z pracy zarobkowej, w tym także pracy zdalnej na Ukrainie- podkreśla dr Aleksander Łaszek, ekonomista i starszy menedżer w firmie Deloitte, komentując jej analizę wpływu uchodźców z Ukrainy opracowaną dla UNHCR. Wprawdzie nie są dostępne dokładne dane dotyczące zatrudnienia i wydatków Ukraińców w Polsce, ale wykorzystując dostępne statystyki, wyniki badań i modele makroekonomiczne, eksperci Deloitte szacują, że w ubiegłym roku zasilili oni polski budżet o 15-20 mld złotych z różnego rodzaju podatków (VAT, PIT,CIT) i składek.
Wydatki Rosji na rozpętaną wojnę, które wzrosły czterokrotnie od czasu inwazji na Ukrainę i osiągnęły poziom rekordowy od czasów sowieckich, w rzeczywistości mogą być znacznie wyższe i sięgnąć 250 mld dol. Grozi to załamaniem nie tylko całej rosyjskiej gospodarki, ale i rosyjskiej bankowości, bo to banki, pod naciskiem Kremla, finansują tanimi kredytami niewydolną zbrojeniówkę.
Nagła przegrana Ukrainy, rozpad NATO, globalny kryzy gospodarczy, szok inflacyjny – to jedne ze scenariuszy, których realizacja mogłaby pogrążyć polskie finanse publiczne.
Warszawa i okoliczne gminy tradycyjnie uciekają innym regionom pod względem zamożności liczonej udziałem bogactwa narodowego. Nominalnie najbardziej PKB per capita wzrosło także w woj. świętokrzyskim i podlaskim.
Pod względem dochodów w kasie państwa ten rok trzeba zaliczyć do straconych. Ale pojawia się coraz więcej ostrzeżeń, że również na przyszły rok wpływy podatkowe, głównie z VAT, założono na zbyt optymistycznym poziomie.
Deficyt w kasie państwa po listopadzie wynosił 141,8 mld zł – podało w poniedziałek Ministerstwo Finansów. Po październiku było to 130 mld zł.
Nikt nie jest w pełni bezpieczny w internecie. Raport przygotowany przez firmę Yubico pokazuje, że problem dotyczy również chętnie korzystającego z nowych technologii pokolenia Z.
Główny Urząd Statystyczny opublikował w środę ostateczne dane o inflacji za grudzień 2024 r. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w Polsce o 4,7 proc. – mniej niż zakładał szybki szacunek GUS.
Zmiana stóp procentowych na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej byłaby gigantyczną sensacją. Rynek z zaciekawieniem będzie słuchał piątkowej konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego.
W najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota rozmawia z Rafałem Dutkiewiczem, byłym prezydentem Wrocławia, a obecnie liderem Pracodawców RP. Dyskusja dotyczy wyzwań stojących przed polską gospodarką w 2025 roku: rekordowego deficytu budżetowego, kryzysu demograficznego, kosztów energii i inwestycji w innowacyjność. Czy Polska znajdzie sposób na długofalowy rozwój w tych trudnych warunkach?
Eksperci zajmujący się rynkiem pracy dostrzegają nowe zjawisko, które zaczyna się rozprzestrzeniać wśród pracowników. Młodzi pracownicy korporacji zaczynają zmieniać styl pracy, co potencjalnie może być niekorzystne dla firmy. Na czym polega „soft quitting”?
Choć średnio ceny w sklepach rosną o ok. 6 proc. w skali roku, nie brakuje produktów, które podrożały o 20, 30 proc. czy nawet jeszcze więcej. Konsumenci muszą się przyzwyczaić do dużej niestabilności rynku.
Wraz z początkiem nowego roku wśród młodych ludzi na świecie zyskuje popularność postanowienie nazywane „No-buy 2025”. Na czym polega nowy trend, który stał się bardzo widoczny w mediach społecznościowych?
- W 2025 r. tempo wzrostu PKB Polski przyspieszy do 3,3 proc. wobec 2,8 proc. w 2024 r. Konsumpcja pozostanie stabilnym filarem wzrostu gospodarczego, drugim będą nakłady brutto na środki trwałe - mówi Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas