Zakaz wydany biurom podróży może rzeczywiście poskutkować, bo mimo dużej dostępności najróżniejszych platform rezerwacyjnych, ok. 60 proc. Chińczyków wyjeżdżających na wycieczki po kraju bądź zagranicę nadal korzysta z usług pośredników.
Epidemia wybuchła w najgorszym możliwym czasie. Tylko w ciągu ostatnich dni z okazji Chińskiego Nowego Roku podróżowało 40 mln Chińczyków. Za tydzień będą oni próbowali wrócić do domu. Mimo pojedynczych przypadków, które pojawiły się w innych krajach Azji oraz w USA, na koronowirusa chorują przede wszystkim Chińczycy. To dlatego Światowa Organizacja Zdrowia nie zdecydowała się jeszcze na ogłoszenie epidemii. Jak na razie zanotowano 850 przypadków zachorowań na zapalenie płuc wywołane koronowirusem, z czego 830 w Chinach, gdzie zmarło 26 osób. Nadal więc, mimo że w samych Chinach sytuacja staje się coraz poważniejsza, liczba i zachorowań i przypadków śmiertelnych jest znacznie mniejsza niż w 2003 roku, kiedy z powodu epidemii SARS zmarło ok. 800 osób.