Czytaj także: Polskie szpitale czekają na pracowników z Ukrainy
Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, twierdzi, że od momentu ujawnienia informacji o otwarciu niemieckiego rynku pracy dla fachowców spoza Unii Europejskiej widać było niepokojącą dla polskich firm tendencję: wzrosła chęć Ukraińców do wyjazdów za Odrę. – Niektórzy przedostawali się tam nawet nielegalnie skuszeni wizją wyższych zarobków. Już zauważamy zdecydowanie mniejszą „podaż" pracowników z Ukrainy zainteresowanych pracą w Polsce. Widać, że kadra ze Wschodu czekała na marzec i na możliwość wyjazdu do Niemiec – twierdzi Inglot.
Jak zaznacza Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres, na razie większym problemem dla polskich agencji zatrudnienia jest 30-, 40-proc. lutowy spadek liczby ofert pracy dla pracowników ze Wschodu w porównaniu ze styczniem br. – Wzrost płacy minimalnej, spowolnienie gospodarcze, a obecnie niepewność spowodowana koronawirusem sprawia, że przedsiębiorcy ostrożnie planują zatrudnianie pracowników z Ukrainy – ocenia Maciołek. Według niego restrykcyjne procedury i wymogi, które muszą spełnić imigranci zarobkowi, wciąż zniechęcają Ukraińców do wyjazdu za Odrę.
Z tą opinią zgadza się Andrzej Drozd, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Przypomina, że złagodzenie niemieckich przepisów nie jest aż tak radykalne, by nastąpił szybki masowy odpływ pracowników z Ukrainy. Według niedawnego badania PUIG, chociaż 30 proc. Ukraińców pracujących w Polsce nie wyklucza wyjazdu do Niemiec, to tylko 16 proc. myśli o tym poważnie. Ich odpływ może stać się dla nas problemem, jeśli władze RFN rozszerzą listę preferowanych zawodów o te związane z przetwórstwem spożywczym i budownictwem.
Mamy wpływ na rzeczywistość
Rada Legislacyjna
"Rzeczpospolitej"
ŚLEDŹ NAS
Najwyższy czas przygotować się do zwiększonej konkurencji, tym bardziej że dotyczy ona także innych krajów naszego regionu, które od kilu lat mocno zabiegały o Ukraińców. Teraz Czechy, Słowacja czy Węgry mogą pomyśleć o dodatkowych zachętach dla imigrantów ze Wschodu.
Cezary Maciołek zaznacza, że już widać zauważalny wzrost zainteresowania robotników wykwalifikowanych z Ukrainy wyjazdem do lepiej płatnej pracy w Czechach. Tym bardziej że konkurencyjność pracy w Polsce obniżają bariery administracyjne – w tym wielomiesięczne niekiedy oczekiwanie na zezwolenia na pracę oraz pobyt. To nie tylko utrudnia politykę kadrową polskich firm, ale też zniechęca Ukraińców do dłuższej pracy i osiedlenia się w Polsce. Według sondażu Personnel Service tylko 8 proc. imigrantów z Ukrainy chciałoby zostać w naszym kraju na stałe. Do decyzji o pozostaniu – poza wyższą płacą (38 proc. badanych) – najskuteczniej przekonałyby ich ułatwienia w staraniu się o stały pobyt (31 proc.) i uproszczenie procedur (20 proc.).