Jedynie 5 proc. firm działających w branży ślubnej nie spodziewa się spadku przychodów w tegorocznym sezonie – wynika z sondażu, który dla „Rzeczpospolitej" przeprowadził portal Wedding.pl. Z ankiety, która w czerwcu – w pierwszych tygodniach po odmrożeniu branży ślubnej –objęła ponad 220 działających w niej usługodawców wynika, że najlepiej ze skutkami lockdownu i obecnych ograniczeń radzą sobie fryzjerzy i makijażystki oraz fotografowie i operatorzy kamer. Oni najczęściej twierdzili, że nie widzą spadku zleceń, a jeśli już, to nie większe niż 30 proc. Sprzyja im fakt, że z usług fryzjera czy fotografa korzystają też pary młode, które rezygnują w czasie pandemii z weselnej imprezy.

Miał być rekordowy rok
Jak jednak wynika z danych GUS, koronawirus zdecydowanie ograniczył także liczbę zawieranych teraz małżeństw; w marcu było ich o 30 proc. mniej niż rok wcześniej, a w kwietniu, gdy obowiązywały restrykcyjne ograniczenia w kościołach, spadek przekroczył 60 proc.
– Wprawdzie udało nam się na początku czerwca odblokować branżę, ale nie uratuje to tegorocznego sezonu – przewiduje Agnieszka Winnicka, właścicielka firmy Welcome to the Jungle (która specjalizuje się w dekoracjach ślubnych) i prezes powołanego w czasie pandemii Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej (PSBŚ).