Materiał powstał we współpracy z Benefit Systems
Chociaż niektóre duże spółki chwaliły się programami wellbeingu od lat, to zwykle kojarzono je z działaniami, które uprzyjemniają życie pracowników, jak np. owocowe czwartki w biurze. Po wybuchu pandemii podejście do dobrostanu nieco się zmieniło. Zaczął też budzić większe zainteresowanie. Czy jednak pracodawcy mają świadomość różnych aspektów tego zjawiska?
Na pewno jesteśmy na początku drogi, jeżeli chodzi o wielowymiarowe postrzeganie dobrostanu i jego wpływu na pracownika, a co za tym idzie, na organizację. Faktem jest, że po covidzie aspekt zdrowia, rozumianego wcześniej głównie jako zdrowie fizyczne, poszerzył się również o zdrowie psychiczne. Jednak środowisko polikryzysu, w którym obecnie żyjemy – kiedy z każdej strony dotyka nas jakiś kryzys i jakaś złożoność – powoduje, że w dobrostanie pracownika na znaczeniu zyskują też kwestie związane z jego rozwojem. W tym kwestia rezyliencji, czyli tego, jak człowiek potrafi się odnaleźć w bardzo złożonym i zmiennym środowisku. Dlatego też w firmach rośnie zainteresowanie wellbeingiem, choć niestety, są to czasem powierzchowne działanie. Pojawiają się zjawiska „wellbeing washingu”, podobne do „green washingu”, gdy próbuje się poprawić dobrostan poprzez doraźne jednorazowe działania: np. jakiś firmowy event, webinar czy owocowe czwartki. Natomiast my promujemy podejście do dobrostanu jako systemowego rozwiązania, które powinna wprowadzać każda firma dbająca o swój kapitał ludzki.
Część firm może jednak zapytać, czy te inwestycje w szeroko rozumiany wellbeing faktycznie przekładają się na konkretne korzyści, w tym oszczędności dla biznesu?
Można tu wskazać dwa bardzo istotne obszary: z jednej strony przez poprawę dobrostanu wpływamy na obniżenie kosztów związanych między innymi z absencją, prezenteizmem czy z wypaleniem zawodowym pracowników. Są na przykład bardzo ciekawe raporty Deloitte dotyczące tego, jak możemy wyliczyć koszty, których unikamy dzięki inwestycjom w dobrostan. Jeden z takich raportów to „Human Capital Trends”. Jest też druga strona medalu – bo obok kwestii kosztów mamy kwestię możliwości, w tym możliwość zwiększenia produktywności czy innowacyjności pracowników. Nie ma innowacji bez optymizmu i nie ma optymizmu bez poprawnego dobrostanu – obie te kwestie są ze sobą ściśle połączone. Dlatego patrzymy na wellbeing nie tylko od strony kosztowej, ale również od strony przychodowej. Dopiero takie podejście powoduje, że ta inwestycja się zwraca, czyli z jednej strony niwelujemy koszty, a z drugiej zwiększamy możliwości rozwojowe firmy.