Trzeba uregulować rynek

Choć saszetki nikotynowe stają się w Polsce coraz popularniejsze, ich rynek wciąż nie został uregulowany. To sprawa kluczowa dla bezpieczeństwa konsumentów, a prace w resortach zdrowia i finansów się przedłużają.

Publikacja: 21.08.2023 03:00

Według wielu ekspertów, szaszetki tytoniowe to dla palaczy szansa na stopniowe porzucenie nałogu.

Według wielu ekspertów, szaszetki tytoniowe to dla palaczy szansa na stopniowe porzucenie nałogu.

Foto: shutterstock

W Europie od kilku lat sprzedawane są beztytoniowe woreczki (saszetki) nikotynowe. W Polsce też są dostępne i coraz popularniejsze. Problem w tym, że wciąż brakuje regulacji związanych z ich stosowaniem.

– Saszetki nikotynowe zawierają nikotynę, dodatki smakowe i aromaty, środek zagęszczający i stabilizujący, stosowane w produktach spożywczych. Użytkownik wkłada saszetki pomiędzy górną wargę a dziąsło, co sprawia, że nikotyna przez błonę śluzową powoli przedostaje się do organizmu – wyjaśnia prof. Andrzej Sobczak z Wydziału Nauk Farmaceutycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

– Saszetki powinny zawierać nikotynę o bardzo wysokim stopniu czystości i inne substancje uzupełniające, sklasyfikowane jako spożywcze. W zależności od mocy w saszetkach jest ona w stężeniu od 4 do 20 mg/g. Nie powinno być jej więcej ze względów farmakologicznych i toksykologicznych – tłumaczy prof. Halina Car, farmakolożka kliniczna, internistka, kierowniczka Zakładu Farmakologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Tyle że obecnie nikt nie kontroluje, co rzeczywiście zawierają dostępne na rynku saszetki.

– Saszetki są poza systemem, choć trwają prace, aby je do niego wprowadzić. To także kwestia bezpieczeństwa osób je stosujących – mówi Katarzyna Rumiancew, główna analityczka Fundacji Warsaw Enterprise Institute. – Chodzi o wiele aspektów, m.in. o zawartość nikotyny, a także o to, komu te wyroby mogą być sprzedawane, jak mogą być reklamowane, oznakowane, opakowane czy też jakie informacje powinny być przekazywane potencjalnych konsumentom, aby mogli oni podjąć świadomą decyzję o stosowaniu. To także kwestia opodatkowania tych wyrobów, bo są to nadal używki, choć o dużo bezpieczniejszym profilu. W Ministerstwie Finansów trwają prace nad tym, jak i czy w ogóle obejmować te wyroby akcyzą.

Rumiancew podkreśliła też, że wśród producentów panuje zgoda, aby takim podatkiem te wyroby objąć. Jednocześnie, w jej ocenie, obciążenie podatkowe powinno być adekwatne do ryzyka zdrowotnego, jakie powoduje konsumpcja wyrobów z nikotyną, a w przypadku saszetek poziom ryzyka jest najniższy. Stawki podatkowe powinny to uwzględniać.

Ekspertka WEI zwraca też uwagę na ryzyko powstania szarej strefy w zakresie sprzedaży saszetek nikotynowych. – Brak regulacji powoduje brak kontroli, a ustalenie zasad, które będą egzekwowane od producentów pozwoli na znalezienie na rynku firm – czarnych owiec. Dopiero wtedy będzie można kontrolować jakość produktów i eliminować z rynku te, które nie spełniają ustalonych norm. Regulacja ograniczy więc powstanie szarej strefy – mówi Rumiancew.

Prozdrowotne działanie akcyzy

– Stawki akcyzy powinny być tak ustawione, aby zniechęcały do palenia papierosów. W ich przypadku powinna to być stawka najwyższa, a następnie im produkt w continuum ryzyka jest mniej szkodliwy, tym niższa powinna być akcyza. Mniej szkodliwe produkty powinny też być przez pewien okres, np. 10–20 lat, bardziej dostępne – podkreśla Krzysztof Łanda, lekarz, przedsiębiorca, a w latach 2015–2017 podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. W jego ocenie dobrym przykładem polityki w tym zakresie jest Finlandia.

– Kiedy do Finów dotarło, jak świetnie z redukcją palenia papierosów poradziła sobie Szwecja dzięki snusowi, czyli dzięki pierwotnym saszetkom nikotynowym, zmienili swe wcześniejsze negatywne nastawienie do tego typu produktów i obecnie proponują regulacje, w myśl których akcyza spada proporcjonalnie do niższego ryzyka. Również nasze Ministerstwo Finansów zdaje się podążać tą drogą, co może tylko cieszyć. Pozostaje pytanie, jakie podejście zaprezentuje resort zdrowia – mówi były wiceminister.

– W nowatorskim podejściu do saszetek nikotynowych do Szwecji dołączyła nie tylko Finlandia, ale też Wielka Brytania, Kanada i Nowa Zelandia – wskazuje prof. Car. – Szwecja, będąc prekursorem, po pierwsze uznała, że istnieją wyroby czy preparaty o niższym ryzyku, a po drugie prowadziła bardzo dobrą, stale aktualizowaną politykę informacyjną. Szwecja jasno wskazywała, że na skutek odchodzenia od palenia papierosów jej obywatele znacznie mniej zapadają na nowotwory oraz choroby sercowo-naczyniowe. A wiemy też, ile kosztuje leczenie tych chorób. Obniżenie kosztów leczenia jest ważne dla budżetu państwa i całej gospodarki, bo to przecież także brak zwolnień czy ich znaczne skrócenie.

Prof. Car sugeruje, że – tak jak to się dzieje w Kanadzie – lekarze w Polsce powinni informować palących o tym, iż istnieje alternatywa dla papierosów o mniejszym ryzyku zdrowotnym.

– W kwietniu tego roku minister zdrowia Wielkiej Brytanii ogłosił program „Swap to stop” („Zmień, by rzucić”) zachęcający palaczy do przejścia na e-papierosy. Chodzi o zmianę konwencjonalnych papierosów na alternatywne wyroby, aby w konsekwencji rzucić palenie. Brytyjski rząd chce zachęcić milion palaczy w Anglii do rzucenia nałogu w ramach programu, który zapewni im darmowe e-papierosy i wsparcie behawioralne – przypomina prof. Sobczak. Celem brytyjskich rządzących na czele z premierem Rishim Sunakiem jest uczynienie ich kraju wolnym od dymu tytoniowego do 2030 roku. Program w ciągu dwóch lat ma kosztować 45 mln funtów (ok. 238 mln zł). Co więcej – jak wskazał prof. Sobczak – przykładu takiej polityki można szukać też u naszych południowych sąsiadów, Czechów, którzy również realizują politykę redukcji szkód związanych z używaniem wyrobów nikotynowych. Ponadto Czesi uzależnią też wysokość akcyzy od stopnia szkodliwości produktów.

– U nas do takiej koncepcji przychylnie podchodzi Ministerstwo Finansów, ale pozostaje jeszcze stanowisko Ministerstwa Zdrowia. Akceptacja tego resortu jest niezbędna, aby saszetki nikotynowe zaistniały na rynku – podkreśla prof. Sobczak.

Pomoc dla palaczy

Skąd rosnąca popularność saszetek nikotynowych? W Polsce funkcjonują tylko dwie poradnie pomagające walczyć z nałogiem palenia, a dostęp do nich jest utrudniony. Dlatego też wielu ekspertów, także lekarzy, uważa, że do rzucania palenia należy podejść stopniowo, korzystając z nowoczesnych urządzeń zmniejszających liczbę substancji szkodliwych dla zdrowia – zwłaszcza kancerogennych substancji smolistych. Choć sama nikotyna też jest szkodliwa – ale w mniejszym stopniu.

Palenie tytoniu niesie za sobą poważne skutki zdrowotne – choroby układu oddechowego, układu krążenia i choroby onkologiczne. Zwiększa też ryzyko zachorowania na chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy, przepukliny jelitowej czy choroby oczu. Ma wpływ na rozwój impotencji i upośledzenie płodności. Każdy wypalony papieros skraca życie aż o 11 minut.

Większość palaczy wie, że papierosy są szkodliwe. Mimo to w Polsce pali ponad 9 mln mieszkańców. Jeśli pozbyliby się nałogu, skorzystałoby na tym ich zdrowie, ale też budżet państwa obciążony dziś negatywnymi skutkami palenia.

Jak saszetki nikotynowe mogą wpłynąć na liczbę palaczy w Polsce? – Jeżeli rząd, eksperci zdrowia publicznego i całe społeczeństwo chcą, żeby mniej osób umierało na raka płuca i inne nowotwory związane z konsumpcją wyrobów tytoniowych, a także na choroby układu krążenia, to powinni spowodować, aby ci, którzy dziś palą papierosy, przechodzili na produkty o mniejszym ryzyku. A właśnie najmniejsze ryzyko jest związane ze stosowaniem saszetek, przy stosunkowo dużej zawartości rekreacyjnej nikotyny. Saszetki mogą więc skutecznie zastąpić palenie papierosów – mówi Krzysztof Łanda.

Jak przypomniał Łanda, palacze wdychają od 5 do 8 tys. substancji, z których większość jest szkodliwa, w tym nitrozaminy, które nawet w małej ilości są mocno rakotwórcze. – W celu redukcji ryzyka palaczom można więc zaproponować podgrzewacze tytoniu, jeszcze lepiej e-papierosy, a w dalszej kolejności szwedzki snus, który spowodował, że Szwecja stała się krajem bez dymu tytoniowego, a odsetek palących tytoń spadł do 5,6 proc. (w Polsce to ok. 26 proc.) – aż wreszcie saszetki, w których jest tylko farmakopealnie czysta nikotyna w różnej ilości – wylicza lekarz.

– Powtórzę znane powiedzenie prof. Michaela Russella, który stwierdził: „Ludzie palą dla nikotyny, ale umierają od substancji smolistych”. W alternatywnych środkach dostarczania nikotyny, w tym woreczkach, wyeliminowano proces spalania – podkreśla prof. Sobczak.

– Pozbycie się substancji smolistych jest absolutnie kluczowe. Dążymy do ich redukcji w przypadku osób, które nie mogą wyjść z nałogu nikotynowego – mówi prof. Car. – Palenie tytoniu powoduje, że narażeni są palacze, ale też osoby z otoczenia, czyli bierni palacze. Stąd produkty nikotynowe niegenerujące dymu to dobra wiadomość i dla nich. Osoba zażywająca saszetkę nikotynową nikomu obok nie szkodzi – podsumowuje ekspertka.

Partner debaty:

W Europie od kilku lat sprzedawane są beztytoniowe woreczki (saszetki) nikotynowe. W Polsce też są dostępne i coraz popularniejsze. Problem w tym, że wciąż brakuje regulacji związanych z ich stosowaniem.

– Saszetki nikotynowe zawierają nikotynę, dodatki smakowe i aromaty, środek zagęszczający i stabilizujący, stosowane w produktach spożywczych. Użytkownik wkłada saszetki pomiędzy górną wargę a dziąsło, co sprawia, że nikotyna przez błonę śluzową powoli przedostaje się do organizmu – wyjaśnia prof. Andrzej Sobczak z Wydziału Nauk Farmaceutycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Pozostało 93% artykułu
Biznes
Azoty chcą produkować materiały wybuchowe wspólnie z PGZ
Biznes
Niemiecki eksport zbrojeniowy idzie na rekord
Biznes
Gdzie wyrzucić drobne elektrośmieci? Pomyłka może słono kosztować
Biznes
Fala zwolnień topi polską motoryzację
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Materiał Partnera
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty