Powodem jest zamknięcie jordańskiej przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów. Problemy zaczęły się zresztą wcześniej, kiedy w połowie grudnia Jordańczycy zażądali od iFly ubezpieczenia lotów w konkretnej firmie brytyjskiej. Wiadomo, że ten przewoźnik z powodu sankcji nie jest w stanie zdobyć takiego dokumentu.
Kwestia zamknięcia jordańskiej przestrzeni powietrznej nie byłaby wielkim problemem, gdyby tego wcześniej nie zrobiły Turcja, Arabia Saudyjska, a nawet Syria. Teraz iFly rzeczywiście nie ma, jak dolecieć do egipskich kurortów. Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Maria Zacharowa zapewniła ze swojej strony, że zakazy te nie są motywowane powodami politycznymi i w żaden sposób nie godzą w rosyjskie interesy.