Rywalizacja na rynku półprzewodników staje się coraz bardziej zaciekła. Gra idzie o technologiczną suwerenność. Chipy używane są bowiem nie tylko w komputerach, czy smartfonach, ale praktycznie we wszystkich urządzeniach elektronicznych, w tym samochodach, czy wszelkich maszynach będących podstawą produkcji przemysłowej. O prymat w branży biją się m.in. firmy ze Stanów Zjednoczonych, Chin, Japonii i Tajwanu. Producenci ze Starego Kontynentu, choć już dawno utracili swoją pozycję, wracają do gry. – Świat potrzebuje coraz więcej półprzewodników, których zaawansowanie będzie podążało za wymaganiami postępującej cyfryzacji. Europa ma potencjał, by stać się globalnym czempionem w tej dziedzinie. Przywrócenie projektowania, rozwoju i zdolności produkcyjnej wiodących technologii półprzewodników jest dla naszego kontynentu koniecznością – podkreśla Dawid Krzysiak, partner z warszawskiego biura Kearney.