Okazało się, że sierpniu liczba gości jeszcze się zwiększyła w stosunku do już całkiem niezłego lipca. Ale choć kondycja branży stopniowo się poprawia, na powrót do wyników ekonomicznych sprzed pandemii większość hoteli będzie musiała czekać do 2024 r. I to pod warunkiem, że fala zachorowań na koronawirusa już nie powróci.
Miniony miesiąc przyniósł hotelarzom wzrost obłożenia zarówno w hotelach typowo miejskich jak i tych położonych w miejscowościach wypoczynkowych. Powyżej połowy zajętych miejsc miało 87 proc. hoteli, z tego 60 proc. odnotowało frekwencje na poziomie przekraczającym 70 proc.