Najważniejsze źródło zaopatrzenia polskiego wtórnego rynku – import używanych aut z zagranicy, coraz bardziej wysycha. Jak podał Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, w sierpniu liczba rejestrowanych samochodów osobowych i lekkich dostawczych, wwiezionych do kraju przez prywatnych importerów, stopniała w porównaniu z ubiegłym rokiem o jedną piątą (20,6 proc.), do niespełna 62,3 tys. Jest to najsłabszy sierpniowy rezultat od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Nawet większy spadek (21,2 proc.) miał miejsce w grupie samochodów osobowych, których sprowadzono 57,3 tys. W sumie import tej grupy aut stopniał od początku roku o prawie 17 proc., do 482,1 tys.
Auto nie wino
Ale spadek pojemności rynku to niejedyny problem potencjalnych kupujących. Sprowadzane samochody są coraz starsze. Według Samaru średni wiek sprowadzanego do Polski w ubiegłym miesiącu samochodu osobowego wyniósł 12,9 roku, przy czym jeszcze gorzej wypadł segment aut z silnikami benzynowymi, gdzie średnia wieku przekroczyła 13,7 roku.
Słabnący import, na dodatek systematycznie starzejący się, to w dużym stopniu efekt problemów na rynku samochodów nowych. Ich produkcję, a w rezultacie sprzedaż wyhamowały kłopoty z dostawami półprzewodników, a także osłabione bądź zerwane łańcuchy dostaw spowodowane wojną w Ukrainie. W rezultacie wyhamowana została wymiana używanych samochodów na nowe: w Niemczech czy we Francji, najważniejszych rynkach dla polskich właścicieli autokomisów, osoby prywatne czekające na auto zamówione do produkcji wstrzymują się ze sprzedażą obecnie używanego. Podobna sytuacja ma miejsce w firmach, a także przedsiębiorstwach zajmujących się leasingiem lub wynajmem samochodów, od ubiegłego roku mocno opóźniających wymianę posiadanego parku.
Czytaj więcej
W bieżącym roku dostępna jest jeszcze tylko garstka elektrycznych aut. W niektórych przypadkach k...