EDF zapowiada, że wyemituje akcje warte 2,5 mld euro. Będzie to emisja z prawem poboru. Wykupi ją w co najmniej 84 proc. francuski rząd, będący większościowym akcjonariuszem tego koncernu energetycznego. Tak duża emisja ma być formą pomocy dla EDF, po tym jak rząd nakazał mu sprzedawać prąd z elektrowni jądrowych poniżej cen rynkowych. Regulator pozwolił koncernowi na podwyżkę taryfy jedynie o 4 proc., co sprowokowało wyprzedaż jego akcji. Papiery EDF od połowy stycznia straciły na giełdzie w Paryżu aż 25 proc.
– Możecie mieć zaufanie do EDF – stwierdził Bruno Le Maire, francuski minister finansów. Zapewniał, że emisja będzie wyraźnym sygnałem dla inwestorów. Pierwsze reakcje rynku były jednak mocno negatywne. Podczas piątkowej sesji kurs EDF spadał o prawie 4 proc.
Po wprowadzeniu przez rząd ograniczeń dla podwyżek cen prądu koncern prognozował, że mogą one zmniejszyć jego EBITDA (zysk przed opodatkowaniem i uwzględnieniem amortyzacji) od 7,7 mld euro do 8,4 mld euro. W 2021 r. ten wynik wyniósł 18 mld euro i był o 11,3 proc. wyższy niż rok wcześniej. Nowe taryfy wymusiły m.in. sprzedaż prądu po obniżonych cenach innym dostawcom detalicznym, będącym rynkowymi konkurentami grupy. Musiała także odkupić po wyższych cenach część sprzedanego wcześniej prądu i sprzedać go taniej.
EDF zapowiada, że przez nadchodzące dwa lata może sprzedać aktywa warte 3 mld euro. Będzie również proponować swoim akcjonariuszom wypłatę dywidendy w akcjach. Opcja ta będzie dostępna dla nich w tym i w przyszłym roku.
Władze Francji bardzo chcą uniknąć w tym roku wzrostu cen energii, m.in. ze względu na to, że to rok wyborczy. W kwietniu mają się odbyć wybory prezydenckie, w których Emmanuel Macron walczy o reelekcję. Na czerwiec są natomiast zaplanowane wybory parlamentarne. W 2018 r. rząd wywołał falę wielkich protestów społecznych (tzw. protesty „żółtych kamizelek"), po tym jak podwyższył podatki na paliwa. Teraz wyraźnie nie chce drażnić społeczeństwa wysokimi cenami energii.