We wtorek, podczas wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kijowie, oprócz politycznych deklaracji poparcia dla sąsiadów oczekiwano także potwierdzenia szczegółowej specyfikacji potencjalnych dostaw.
Zagadką pozostaje jednak precyzyjna definicja „amunicji defensywnej".
Czytaj więcej
Grupa WB, polski lider dostaw sprzętu wojskowego na Ukrainę, boi się o przyszłość biznesu, ale i...
Nie jest tajemnicą, że brak własnych, solidnych źródeł amunicji dużych kalibrów do dział i haubic kal. 152 i 122 mm, a także czołgowej 125 mm, to pięta achillesowa Ukrainy. Polska tego rodzaju broń produkuje i ma jej znaczne zapasy. – Tyle że amunicję do haubic czy czołgów trudno nazwać obronną – twierdzi Andrzej Kiński szef Zespołu Badań i Analiz Militarnych i pisma „Wojsko i Technika".
Analitycy rynku uzbrojenia jednomyślnie do broni defensywnych kwalifikują natomiast amunicję kal. 23 mm do dział przeciwlotniczych ZU-23. To broń rozpowszechniona nie tylko na Ukrainie, ale też w innych krajach, które uzbroiła kiedyś Moskwa. Amunicję do niej możemy dostarczyć sąsiadom. Nie ma też przeszkód, by przekazać przeciwpancerną amunicję kal. 73 do dział bojowych wozów piechoty BWP 1 czy ciężkich granatników SPG-9 tzw. dział bezodrzutowych wystrzeliwujących pociski ze wspomaganiem rakietowym.