Wittchen na tle innych firm z sektora notowanych na giełdzie dość dobrze poradził sobie w pandemii. Widać to w wynikach. Czy pandemia zmieniła sposób, w jaki pan działa?
Szukaliśmy oszczędności w procesach i twardo negocjowaliśmy z dostawcami. W naszym pojęciu ktoś, kto twardo negocjuje, pokazuje, że dba o swój biznes, a więc jest godny zaufania. Widać to w marży, która na koniec trzeciego kwartału wyniosła ponad 62 proc.
Wszyscy dostawcy spółki Wittchen przetrwali?
Tak, wszyscy. Jeśli chodzi o pracowników, to ze wszystkich sił dążyliśmy do tego, żeby nie zatrzymywać procesów w firmie. Wdrożyliśmy zmiany polegające na tym, że ludzie pracowali w odpowiednich odległościach, przy zachowaniu standardów higieny. W magazynie były dwie zmiany, które nie miały ze sobą styczności. Możemy się pochwalić, że nie zamknęliśmy działalności ani na chwilę.
Czy jakieś decyzje podjęte z powodu pandemii zostaną na stałe z państwem?