Tysiące pójdą na bruk

Problemy branży samochodowej jak na razie tylko w niewielkim stopniu odbijają się na kondycji producentów w Polsce

Aktualizacja: 13.11.2008 06:08 Publikacja: 13.11.2008 06:07

Największe odchudzanie przeżył General Motors. Pracę straciło tam aż 43 tys. osób. Ale na cięcie zat

Największe odchudzanie przeżył General Motors. Pracę straciło tam aż 43 tys. osób. Ale na cięcie zatrudnienia zdecydowały się też inne globalne koncerny.

Foto: Rzeczpospolita

Do końca tego roku liczba zatrudnionych w branży motoryzacyjnej na całym świecie zmniejszy się o 100 tysięcy – szacuje ACEA zrzeszająca producentów aut. Już teraz w branży pracuje o ponad 85 tys osób mniej niż w styczniu tego roku.

Po sektorze finansowym jest to druga gałąź światowej gospodarki, która najbardziej ucierpiała z powodu kryzysu. Tyle że motoryzację dotknęły równocześnie dwie plagi: wysokie ceny ropy oraz krach na rynkach finansowych drastycznie ograniczający liczbę przyznawanych kredytów i zasoby gotówkowe potencjalnych klientów.

Jak na razie Polska w minimalnym stopniu została dotknięta kłopotami największych producentów. Pracy nie tracą pracownicy zatrudnieni na umowach stałych. Tylko Toyota i Opel, zmniejszając produkcję, wysyłają pracowników na krótkie pełnopłatne urlopy.

Do końca roku fabryka Opla w Gliwicach wstrzyma produkcję przez 14 dni. Wśród europejskich producentów najbardziej zmniejszyło liczbę pracowników BMW (8,1 tys. w Niemczech), ale największe ograniczenia wprowadzają koncerny francuskie. Renault zmniejszył zatrudnienie i zawiesił produkcję w Turcji, Rumunii, Słowenii, Hiszpanii i Francji, zaś PSA Peugeot Citroen wyłączył okresowo z produkcji swoją fabrykę na Słowacji, w Hiszpanii oraz cztery fabryki francuskie. W Chinach Francuzi zwolnili tysiąc osób.

Mimo pomocy rządowej dla sektora samochodowego (uruchomienie tanich kredytów na kupno aut do kwoty 1,8 mld dol.) drastyczne cięcia zatrudnienia oraz przymusowe urlopy dla ponad 15 tys. pracowników wprowadziły w Brazylii GM, Fiat, Honda i Volkswagen.

Najbardziej ucierpiał naturalnie rynek amerykański, gdzie pracę straciło w tym roku już prawie 54 tys. osób. Bankructwo grozi General Motors, który otwarcie przyznaje, że ma zbyt mało gotówki, by przetrwać do końca roku. Zwolnienia mogą wzrosnąć o kolejne 100 tysięcy.

GM jednak się nie poddaje. Tnie wydatki tam, gdzie może. Zrezygnował z wielkiej fety i prezentacji nowych modeli na targach w Los Angeles, ograniczył wydatki na zeszłotygodniową ceremonię otwarcia w Sankt Petersburgu, ale za wszelką cenę chce zwiększyć produkcję w Chinach i w tym celu zmierza do wykupienia 15,9 proc. akcji chińskiego udziałowca w SAIC GM Wuling Automobile Co. Produkowane tam chevrolety spark (następcy modelu Matiz), których cena w salonach dilerskich wynosi ok 2 tys. dol., są bestsellerem nie tylko na rynku chińskim, a także w Wietnamie, Indonezji i na Filipinach.

Pierwsze kłopoty pojawiają się także ze zbytem chevroletów produkowanych w koreańskich fabrykach GM Daewoo Technologies. Spółka rozważa zawieszenie produkcji. Jeszcze niedawno te fabryki nie nadążały za popytem, dlatego właśnie GM DAT zdecydował się na montaż tych aut w warszawskiej FSO.

Biznes
KE zapowiada deregulację, Chiny odpowiadają cłami odwetowymi, a Polska poza europejskim modelem AI
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Biznes
GPW: Spółki z sektora medycznego pod lupą
Biznes
Wojna celna Trumpa zawieszona, przemysł w Europie się stabilizuje, a Wielka Brytania chce resetu z UE
Biznes
Sądne dni w sporze o imperium Zygmunta Solorza
Biznes
Ontario zakazuje prowadzenia interesów z firmami z USA. Silny cios w Elona Muska