– Zainteresowanie sprawą organów Unii Europejskiej to jeden z możliwych do wykorzystania scenariuszy – mówi „Rz” Maciej Woźniak, główny doradca premiera ds. bezpieczeństwa energetycznego. Polska strona daje sobie czas na samodzielne prowadzenie negocjacji do końca października. Potem będzie szukać pomocy w Brukseli.
To byłaby jednak ryzykowna gra. Jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, jeżeli do listopada nie popłyną z Rosji dodatkowe dostawy surowca, trzeba będzie ograniczyć zaopatrzenie w surowiec największych firm w kraju.
Tymczasem Komisja Europejska jest na razie wstrzemięźliwa w ocenie możliwości swojej interwencji.
– Nie wiem, o co miałby prosić konkretnie polski rząd, więc trudno mi spekulować, jak byśmy się do tego odnieśli i co moglibyśmy zrobić. Na razie jest dwustronny spór między Polską i Rosją, a konkretnie między dwoma przedsiębiorstwami – powiedział „Rz” Ferran Tarradellas Espuny, rzecznik KE.
Przedstawiciele rządu są wciąż optymistami. – Sądzę, że wystarczą dwa spotkania, by uzgodnić szczegóły. Jeszcze we wrześniu odbędą się kolejne rozmowy w Moskwie – powiedział Woźniak. – Ewentualny brak zgody Rosji na sprzedaż Polsce dodatkowych ilości gazu stworzyłby niekorzystny obraz tego kraju jako partnera handlowego – dodał.