Gaz popłynie normalnie

Porozumienie gazowe między Białorusią i Gazpromem działa normalnie. Na Nowy Rok nie grozi nam wstrzymanie dostaw gazu

Publikacja: 31.12.2010 12:31

Gaz popłynie normalnie

Foto: ROL

W tym roku nie grożą Polsce przerwy w dostawach gazu z Rosji. Gazprom uregulował wszystkie rachunki z Białorusinami i Ukraińcami i nie ma powodów do obaw, że w efekcie sporów między Moskwą a Mińskiem albo Moskwą i Kijowem ciśnienie w gazociągu spadnie. Przez Białoruś idzie 20 proc. dostaw Gazpromu do Europy, reszta przez Ukrainę. W ciągu ostatnich 5 lat Gazprom dwukrotnie wstrzymywał dostawy tranzytem ukraińskim.

Dostawy przez Białoruś ostatnio zostały przerwane w czerwcu, w rezultacie mniejsze ciśnienie było w całym gazociągu prowadzącym do Europy, a na Litwie wręcz zabrakło gazu. W 2006 roku porozumienie między Białorusią a Rosjanami zostało podpisane dosłownie w ostatniej chwili 31 grudnia.

— Przynajmniej w tym roku mamy dopięte wszystkie porozumienia z kluczowymi partnerami — chwalił się 29 grudnia na spotkaniu z dziennikarzami premier Rosji, Władimir Putin.

Stosunki z Białorusią unormowały się po tym, jak rząd rosyjski zgodził się na bezcłowy eksport ropy do tego kraju.

Białorusini, których z Rosją i Kazachstanem łączy unia celna, cały czas negocjują z Gazpromem ceny dostaw gazu na 2011 rok. Chcą płacić tyle samo, ile wynoszą ceny na wewnętrznym rynku rosyjskim. Sprawa jest dość pilna, bo pierwsza płatność powinna mieć miejsce 1 lutego 2011. Aleksander Nazarow, analityk rynku energetycznego z IFC Metropol uważa, że obniżka cen Białorusinom się należy, bo po to właśnie prowadzą negocjacje. Jego zdaniem ze strony Rosji nie będzie to wielkim gestem, zaś dla Białorusinów niższe ceny, to jak „być albo nie być” i gwarancja przetrwania zimy w jako takiej formie.

Gazprom jednak nie zamierza łatwo się poddawać i na razie utrzymuje, że nie ma o co się spierać, bo na razie obowiązuje kontrakt podpisany w 2006 roku. Zawiera on zapis o dyskoncie, które obowiązuje do końca 2010. —Mamy kontrakt, na podstawie którego teraz przebiega współpraca, mówił Bloombergowi rzecznik Gazpromu, Siergiej Kuprjanow. Dodał, że prezes Gazpromu, Aleksiej Miller nie ma w planach żadnych spotkań z Białorusinami. Tyle, RIA Nowosti powołując się na wiceprezesa Gazpromu, Walerego Gołubiewa informowały, że Białorusini mogą mieć nadzieję, na 15-procentową obniżkę cen. Kuprianow powiedział wówczas, że warunki nowego kontraktu będą ujawnione w 2011 roku.

Analitycy są zdania, że tym razem, jak długo nie miałyby trwać negocjacje, to Ukraińcy i Białorusini wcale nie stoją na straconych pozycjach, bo Rosjanie mają za dużo gazu, który coraz trudniej jest im sprzedać. Z kolei to właśnie na Ukrainie i na Białorusi popyt na ten surowiec rośnie najszybciej.

Dla Białorusinów 15-stopniowa obniżka ceny też wcale nie jest specjalnym osiągnięciem, bo rządowi w Kijowie udało się latem 2010 wynegocjować opust o jedną trzecią, co prawda w zamian za zgodę na przedłużenie o ćwierć wieku stacjonowania rosyjskiej floty czarnomorskiej w rosyjskiej bazie w Sewastopolu. Poprzednie porozumienie wygasało w 2017 roku. Przy tym obecna cena wcale nie jest dla Ukraińców satysfakcjonująca, bo nie umożliwia wprowadzenia wszystkich cięć wydatków uzgodnionych w Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

W tej sytuacji może się więc okazać, że wprawdzie Nowy Rok mamy bez napięć na gazowym froncie, ale w lutym dojdzie do podgrzania atmosfery na linii Moskwa-Mińsk i Moskwa-Kijów. — Nie dojdzie jednak do przerwania dostaw, ani otwartego konfliktu — uspokaja Nazarow. — Ale retoryka może być bardzo ostra — dodaje.

Orły ESG

„Rzeczpospolita” nagrodziła zrównoważone przedsiębiorstwa

Poznaj laureatów
Biznes
Blackout w Hiszpanii i Portugalii. Ekonomiści popierają podatek katastralny
Biznes
Świat zbroi się przerażająco szybko. Największe wydatki od zimnej wojny
Materiał Promocyjny
Odkurzacz albo setki złotych premii. Promocje w banku Citi Handlowy
Biznes
Zełenski i Trump rozmawiają o zakończeniu wojny. Czy Prezydent zawetuje ustawę o składce zdrowotnej?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Biznes
Karty flotowe jako narzędzie do szukania oszczędności