Amerykanie uznali, że eksploatacja łupków nie jest groźna dla środowiska, ale firmy prowadzące prace powinny ujawnić, jakich substancji używają przy wydobyciu.
Raport z zaleceniami
Specjalnie powołany na polecenie prezydenta Baracka Obamy komitet doradców, który przez trzy miesiące badał wpływ wydobycia gazu łupkowego na środowisko i słuchał różnych argumentów, przygotował wstępny raport dla sekretarza energii USA. W dokumencie umieścił wprawdzie listę zaleceń dla firm prowadzących wydobycie, ale nie zanegował prowadzonych prac.
Więcej informacji w naszym branżowym serwisie o energetyce
Doradcy praktycznie oddalili zarzuty ekologów, że sposób wydobycia gazu łupkowego jest niebezpieczny i może spowodować zatrucie wody pitnej. Takie obawy pojawiły się, ponieważ w trakcie prac (w procesie szczelinowania) do „wypłukania" gazu używana jest specjalna mieszanina wody i chemikaliów. W efekcie wywołały protesty mieszkańców rejonów, gdzie trwa eksploatacja, m.in. w stanie Pensylwania. Tymczasem według doradców ryzyko, że szkodliwe substancje przedostaną się do źródeł wody pitnej, jest oddalone. Ale liczą oni na większą otwartość ze strony firm gazowniczych. Uważają, że społeczeństwo powinno wiedzieć, jaki jest skład chemikaliów używanych przy eksploatacji złóż, bo „nie ma ani technicznych, ani ekonomicznych powodów, by ich nie ujawnić". Zdaniem doradców prace mogą być kontynuowane bezpiecznie tak długo, jak długo firmy informować będą o swoich działaniach i będzie monitorowany ich wpływ na środowisko.