Dokąd poleci LOT

Linia zlikwidowała już loty do 19 miast, ale to jeszcze nie koniec.

Publikacja: 31.07.2014 05:39

Pasażerowie dreamlinerów będą mieli więcej możliwości przesiadki na lotnisku w Warszawie

Pasażerowie dreamlinerów będą mieli więcej możliwości przesiadki na lotnisku w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz Marta Bogacz

To, ile połączeń ostatecznie zniknie, zależeć będzie od wielkości drugiej transzy pomocy, z której skorzysta spółka. A jej wielkość nie jest jeszcze znana (łącznie wsparcie może sięgnąć 804 mln zł). Cięcie siatki połączeń nie oznacza jednak, że drożej zapłacimy za kupowane bilety. Rynek przewozów lotniczych w Europie jest dziś bowiem tak konkurencyjny, że podniesienie taryf oznaczałoby po prostu zapełnienie samolotów konkurencji. Nie zmienia to faktu, że polska linia szuka pieniędzy wszędzie, gdzie tylko się da. Wprowadziła płatne posiłki na pokładach. Wynajęła maszyny na loty czarterowe. Żeby lepiej wypełnić samoloty, stworzyła biuro podróży LOT Travel. Wprowadziła też nowe taryfy.

Efekty zmian

Samoloty LOT-u latają pełniejsze, bo po wieloletnich wysiłkach udało się wreszcie zgrać rejsy długodystansowe z krótszymi, europejskimi, i skrócić czas potrzebny na przesiadki.

Możliwości transferowe na Lotnisku im. Chopina wzrosły o 40 proc. Oprócz porannej fali wylotów z Warszawy została zorganizowana druga, popołudniowa fala – na wschodzie do Budapesztu, Pragi, Sofii, Bukaresztu, Belgradu, Moskwy, Lwowa, Odessy, Wilna, Rygi i Tallina, a na zachodzie do Mediolanu, Sztokholmu, Brukseli, a także Paryża, Hamburga i Amsterdamu.

Dzięki temu pasażerowie mogą się przesiadać na dalszą podróż LOT-em, gdy wysiądą z dreamlinerów, którymi przylecieli z Kanady, Stanów Zjednoczonych bądź z Pekinu.

Dokąd powinien teraz zmierzać polski przewoźnik? Na razie poświęca się dalszej restrukturyzacji, która potrwa jeszcze ponad rok, i trudno mówić o wielkich planach na przyszłość.

– Najrozsądniej byłoby skupić się na tych trasach, które są rzadko obsługiwane bądź na których latają słabe linie lotnicze. Dobrze byłoby np. mocno wejść na Ukrainę, kiedy sytuacja się tam uspokoi. Tylko tam LOT może wypracować przewagę konkurencyjną – uważa analityk rynku transportowego Adrian Furgalski.

Nie ma kolejki chętnych do przejęcia

A kto może kupić LOT? Trudno powiedzieć, bo dzisiaj w ogóle trudno sprzedać linię lotniczą w Europie. Rząd portugalski nie znalazł odpowiedniego inwestora dla TAP, przewoźnika atrakcyjnego, bo z rozwiniętą siatką w Brazylii i Afryce.

Nie udała się w 2011 roku transakcja z Turkish Airlines, oficjalnie z powodu unijnych przepisów. Podczas podpisywania z LOT-em umowy o wspólnych rezerwacjach na początku czerwca 2014 r. prezes Turkisha Temel Kotil jak ognia unikał jakichkolwiek wzmianek o możliwości zmiany tej umowy w joint venture. Dla Lufthansy, zainteresowanej LOT-em jeszcze cztery lata temu, polska linia nie jest już interesująca, bo jak wielokrotnie powtarzali jej prezesi, nie kupują linii, tylko rynki.

A polski już mają. Air France/KLM mają ogłosić we wrześniu nową strategię, w której jest między innymi wzmianka o powrocie do konsolidacji w Europie, ale chodzi im raczej o low-costy, a nie o przejmowanie tradycyjnych przewoźników. Chociaż wschodnia siatka LOT-u, kiedy już będzie tam w stanie wrócić, byłaby dla francusko-holenderskiego sojuszu interesująca.

Pozostają więc już tylko bardziej egzotyczne sojusze. Chociaż James Hogan, prezes Etihadu, który właśnie kupił Alitalię (nie linię, tylko włoski rynek), kategorycznie zaprzeczył, jakoby był LOT-em zainteresowany.

Air China? Do tego musiałaby być decyzja polityczna, której przed wyborami nie będzie. A Ministerstwo Skarbu twierdzi, że chciałoby znaleźć chętnego w najbliższego roku.

Biznes
Trwa konkurs dziennikarski „Voice Impact Award”
Biznes
Davos w cieniu skandalu. Założyciel forum oskarżany o nadużycia finansowe i etyczne
Materiał Partnera
Kurierzy z międzynarodowymi walizkami
Biznes
Zwrot w wojnie handlowej Trumpa z Chinami. Ukraina odrzuca propozycje USA
Materiał Partnera
AI w firmie to wyzwanie dla pracowników i pracodawców