Za prowadzenie pojazdu po spożyciu alkoholu grożą we Francji wysokie mandaty, zawieszenie prawa jazdy, a nawet kara więzienia. Kiedy jednak pije się podczas kierowania ruchem pociągów, to CGT wystąpi w obronie i zorganizuje strajk poparcia dla ukaranych kolejarzy — stwierdził „Wall Street Journal" nawiązując z sarkazmem do niezwykłego przypadku, opisanego dokładnie wcześniej przez prasę francuską.
25 września komisja dyscyplinarna SNCF miała ukarać 2 zwierzchników stacji rozrządowej. Wcześniej po wewnętrznym śledztwie zakazała 2 kolejarzom pracy przez 2 dni za picie alkoholu podczas pracy, a 4 innych pracy przez 1 dzień z zawieszeniem za to, że nie poinformowali o incydencie przełożonych.
Cała ósemka uczestniczyła w pewną niedzielę wieczorem w lutym 2013 w małej uroczystości, popijając koktajl z rumu, pieprzu i cytryny w sali odpoczynkowej ważnej stacji rozrządowej sieci Paris-Ouest. Libacja nie wyszłaby na jaw, gdyby relacja wideo z niej zamieszczona w witrynie internetowej tygodnika „Le Point" w czerwcu nie wywołała takiej sensacji w 6 miesięcy po dużej katastrofie na dworcu w Brétigny-sur-Orge. Jeden z kolejarzy przyznał, że zapomniał puścić skład, który wjechał na zajęty tor. Na szczęście zorientował się i zapobiegł tragedii.
Związek CGT z dworca Saint-Lazare w Paryżu uznał orzeczone kary za nieproporcjonalne. W komunikacie potępił represje ze strony szefów, skrytykował dogmatyczne zachowanie dyrekcji pod dyktando prezesa.
A co do libacji — tłumaczył — to kolejarze chcieli usmażyć naleśniki, więc przynieśli rum, aby dolać go do ciasta. Podczas smażenia alkohol paruje i nie oszałamia. Jeden z pracowników chciał zrobić koktajl z pieprzem, ale mieszanka była tak pikantna, że nikt nie skończył nawet szklanki. A to dowód — zdaniem CGT — że nikt nie upił się, pracownicy panowali nad sytuacją.