Dziś w radomskiej siedzibie narodowego koncernu obronnego, zwanego w branży Pegazem, powstanie konsorcjum dla budowy systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu. Jeśli rodzimy przemysł chce wejść do gry o wielomiliardowe kontrakty (kompletna, wielopoziomowa osłona polskiego nieba ma kosztować 26,6 mld zł), musi błyskawicznie zewrzeć szeregi. Tylko do połowy grudnia MON czeka bowiem na zgłoszenia firm zainteresowanych udziałem w negocjacjach technicznych.
Wejście polskiej zbrojeniówki jako potencjalnego wykonawcy programu „Narew" to jak dotąd największe biznesowe i technologiczne wyzwanie dla obronnego Pegaza. W ciągu półtora roku państwowy holding dokonał konsolidacji 26 podmiotów, w tym ośmiu grup kapitałowych z branży zbrojeniowej, stoczniowej, offshore, nieruchomości i nowych technologii, z rocznymi obrotami sięgającymi 5 mld zł oraz prawie 19 tys. pracowników. W ostatnich dniach PGZ skompletowała też zarząd, finalizując skomplikowany integracyjny proces.
W zarządzie do prezesa Wojciecha Dąbrowskiego i wiceprezesa Michała Świtalskiego dołączyli Krzysztof Trofinak, szef artyleryjskiej Huty Stalowa Wola (przejmie odpowiedzialność za handel i marketing), Tomasz Nita, prezes fabryki broni Łucznik w Radomiu (będzie odpowiadał w grupie za sprawy produkcyjne) i Dariusz Sokólski, dotychczasowy prezes Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy (ma się zajmować rozwojem holdingu).
Duże konsorcjum
– Szeroki udział polskiego przemysłu w budowie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej jest dla nas niezwykle istotny. Systemy rakietowe zaliczane są bowiem do najnowocześniejszych technologii na świecie, mogą więc przyspieszyć rozwój PGZ – mówi Wojciech Dąbrowski.
Dlatego w rakietowym konsorcjum są takie firmy jak PIT-Radwar, optoelektroniczne Przemysłowe Centrum Optyki, amunicyjno-rakietowe fabryki Mesko, Zakłady Mechaniczne Tarnów, Huta Stalowa Wola i Jelcz (sprzęt artyleryjski i pojazdy) czy gdyńskie Centrum Techniki Morskiej i Wojskowe Zakłady Łączności.