Osobiście mam wielki sentyment do samochodów rodem z Russelsheim. Astra pierwszej generacji, która zadebiutowała na rynku w 1991 r., była pierwszym nowym samochodem, który kupiłem. Jednak druga i trzecia generacja tego modelu jakoś nie sprawiła, żebym choć obejrzał się za nią na ulicy. Z czwórką już było lepiej, a jej wersja OPC, mimo zadziwiających foteli, które nijak nie pozwalały dobrze dobrać pozycji za kierownicą, okazała się świetnie prowadzącym się autem o sportowych aspiracjach. Byłaby jeszcze lepsza, gdyby... nieco schudła. Bo nadwaga była jednym z największych problemów Astry IV, wpływała zarówno na osiągi silnika, jak i na samo prowadzenie samochodu.