Już od 3 lipca w kilku dużych bankach dostępny będzie tzw. bezpieczny kredyt 2 proc., czyli nowy instrument rządowego wsparcia dla kupujących pierwsze mieszkanie. Z punktu widzenia konsumenta to bardzo atrakcyjna propozycja. Oprocentowanie ma wynosić 2 proc. plus marża bankowa, a więc znacznie poniżej rynkowej oferty (kredyt mieszkaniowy obecnie kosztuje średnio 8,7 proc.). Nie jest wymagany wkład własny, a wedle ostatnio znowelizowanej rekomendacji S, zdolność kredytowa ma być liczona na korzystnych zasadach, tj. uwzględniać fakt, że budżet państwa będzie dopłacał do takich pożyczek przez dziesięć lat. W tym okresie spłata ma następować w formule malejących rat, co jest ważną kwestią: z jednej strony oznacza wyższe raty w początkowym okresie spłaty, z drugiej zaś obciążenia kredytobiorcy nie wzrosną skokowo po tym, gdy dopłaty przestaną obowiązywać, ponieważ kapitał będzie spłacany stosunkowo szybko.
Szczegółowe warunki „kredytu 2 proc.” wkrótce przedstawią poszczególne banki. My sprawdziliśmy już teraz, kogo będzie stać na taki kredyt, czyli jaką przybliżoną zdolnością kredytową będą musieli się wykazać chętni. Wyniki symulacji przygotowanej przez ekspertów pokazują, że dostępność tej nowej oferty może być o ok. 30–40 proc. wyższa niż obecnie.
Czytaj więcej
ING Bank Śląski jako pierwszy wprowadził do oferty kredyt hipoteczny ze stawką WIRON. Według analizy Bankiera, oferowana marża może być tu wyższa niż przy stosowaniu WIBOR.
Według analizy Bartosza Turka, głównego analityka HREIT, by sięgnąć po kredyt w wysokości 200 tys. zł (na 30 lat), konieczne będą dochody netto w wysokości ok. 3,4 tys. zł na miesiąc, a pierwsza rata wyniesienie ok. 1,4 tys. zł. To relatywnie niskie wymagania w stosunku do standardowego rynkowego kredytu. Według kalkulatora zdolności kredytowej na portalu Totalmoney.pl takie dochody starczyłyby na mniej niż 100 tys. zł.