Instytucja poinformowała, że początkowo będzie współpracować tylko z jednym dystrybutorem. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", fundusze GSAM zaoferuje swoim zamożnym klientom Pekao. Bank nie potwierdził naszych informacji.

– Cieszymy się, że nasze produkty staną się dostępne dla inwestorów detalicznych w Polsce – mówi Nick Phillips, odpowiedzialny za współpracę z zewnętrznymi dystrybutorami w GSAM. Do tej pory funduszy Goldmana nie można było kupić w naszym kraju. Na koniec marca GSAM zarządzało na świecie aktywami wartości 1,29 bln dol. 19 kwietnia Komisja Nadzoru Finansowego wpisała do rejestru funduszy zagranicznych 14 produktów GSAM, realizujących różne strategie inwestycyjne, oparte zarówno na akcjach, jak i obligacjach.

To pierwsza z rozpoznawalnych na arenie międzynarodowej firm zarządzających aktywami, która zdecydowała się na wejście do Polski od 2013 r. Zresztą głośniej niż o wejściach na nasz rynek było w tamtym roku o wyjściach. Niedługo po tym, gdy trzy lata temu nad Wisłę zawitał JP Morgan, swoje biuro w Warszawie zlikwidował jeden z pionierów funduszy zagranicznych w Polsce – BlackRock. Od początku 2013 r. ze sprzedaży funduszy inwestorom detalicznym na naszym rynku zrezygnował inny gigant – HSBC Global Asset Management (spółka ograniczyła się do obsługi klientów korporacyjnych i instytucjonalnych).

Nie wiadomo jeszcze, jaki pomysł na zaistnienie w naszym kraju ma GSAM, nie ulega jednak wątpliwości, że dla globalnych graczy nie jesteśmy łatwym rynkiem. Aktywa funduszy zagranicznych nie przekraczają 5 proc. wartości funduszy detalicznych zarządzanych przez polskie TFI. Wskaźnik ten od lat utrzymuje się na podobnym poziomie.

Czynników utrudniających funduszom zagranicznym przebicie się do portfeli Polaków jest sporo: trzeba samodzielnie rozliczać podatek od zysków kapitałowych (w polskich funduszach jest on pobierany automatycznie), inwestycja często wiąże się z ryzykiem walutowym, a oferta jest tak bogata, że aż zbyt skomplikowana (każdy fundusz oferuje wiele rodzajów jednostek uczestnictwa). Dodatkowo polskie TFI zaczęły się rozpychać w niszy zagranicznych konkurentów, sprzedając fundusze zagraniczne „opakowane" w polskie produkty. Taka konstrukcja, zwana master-feeder, eliminuje większość wspomnianych wad produktów zagranicznych.