WIBOR jest wskaźnikiem o kluczowym znaczeniu dla całego polskiego systemu finansowego. Mówiąc w uproszczeniu, określa on stawkę oprocentowania, z jaką banki komercyjne zgadzają się udzielać sobie nawzajem pożyczek. WIBOR ma przy tym wpływ na życie statystycznego Kowalskiego. Jego wahania mogą bowiem spowodować wzrost lub obniżenie rat kredytu hipotecznego. WIBOR wpływa też na wysokość rat innych kredytów i instrumentów finansowych.
Zła wiadomość dla posiadaczy kredytów jest taka, że WIBOR od dłuższego czasu rośnie i doszedł właśnie do poziomu najwyższego od 20 lat. I choć RPP w październiku zaskoczyła rynek i kredytobiorców i powstrzymała się od kolejnego podniesienia stóp procentowych, to nie oznacza to wcale, że raty ich kredytów nie wzrosną. Właśnie z powodu WIBOR-u. Jego 7,40 proc. to więcej od stopy referencyjnej NBP, którą seria podwyżek prowadzonych przez RPP doprowadziła do poziomu 6,75 proc. I wszystko wskazuje na to, że może dalej rosnąć.
Czytaj więcej
Wakacje kredytowe okazały się tak dużym kosztem dla kredytodawców, że zamiast dotychczasowych zysków, większość z nich pokaże ujemny wynik.
– WIBOR jest wskaźnikiem, który przewiduje, co będzie działo się ze stopami procentowymi w przyszłości. WIBOR 3M zawiera w sobie przewidywanie tego, co ze stopami będzie się działo w ciągu najbliższych trzech miesięcy, zaś WIBOR 6M sześciu miesięcy. Jeśli więc na przykład rośnie stawka WIBOR-u 3M, to znaczy, że banki oceniają, że w czasie najbliższych trzech miesięcy stopy procentowe wzrosną. Oczywiście nie wiadomo, czy tak będzie, ale takie są przewidywania – tłumaczy Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. – Dla kredytobiorców oznacza to oczywiście wzrost rat kredytowych. Z tym że z pewnym opóźnieniem – dodaje.
I tłumaczy, że jeśli umowa kredytowa oparta jest o WIBOR 3M, to bank sprawdza jego poziom raz na trzy miesiące i w oparciu o to aktualizuje oprocentowanie kredytu. Jeśli WIBOR jest sześciomiesięczny, to bank sprawdza go raz na pół roku. Aktualizacja następuje w różnych terminach, albo co trzy miesiące od uruchomienia kredytu, albo w końcówkach miesięcy. – Prędzej czy później to zostanie jednak uwzględnione w oprocentowaniu kredytu – mówi Jarosław Sadowski.