Teza 1: Na poziom aktywności zawodowej w Polsce i dobrostan pracowników silniejszy wpływ niż skrócenie tygodnia pracy miałaby większa elastyczność w organizacji 40-godzinnego tygodnia pracy lub ograniczenie zjawiska nadgodzin.
Wcale nie jest przesądzone, że bardziej elastyczny czas pracy to wyższa jakość życia. Jest wiele badań, które pokazują, że osoby pracujące w elastycznym czasie, pracują dłużej i więcej.
Teza 1: Wprowadzenie w Polsce w najbliższych latach czterodniowego tygodnia pracy (praca przez 32 godziny tygodniowo przy zachowaniu niezmienionych płac) miałoby w przeważającej mierze pozytywne konsekwencje gospodarcze i społeczne.
Myślę że w dłuższym okresie tak. W krótszym okresie może być to trudne dla firm, nie jestem pewna czy rzeczywiście ludzie będą w stanie wykonać te samą ilość pracy w cztery dni. Dlatego pewnie ten proces powinien być powolny, nie od razu 32 godziny, ale najpierw 38, potem 35, a potem 32. Natomiast w dłuższym okresie miałoby to szanse podnieść jakość życia ludności, równowagę między pracą a rodziną, może nawet ludzie decydowaliby się częściej na kolejne dziecko (z naciskiem na może). Więcej kobiet mogłoby pracować a ojcowie mogliby się w większym stopniu angażować w opiekę (większa równość płci). Pozwoliłoby to także na wykorzystanie potencjału pracy i kwalifikacji kobiet. Obecnie nie jest wykorzystywany, gdyż kobiety albo rezygnują z pracy albo wybierają prace prostsze lub mniej wymagające, które łatwiej połączyć z opieką.
Teza 2: Skrócenie tygodnia pracy do 32 godzin w całej gospodarce w obecnych warunkach zwiększyłoby (ceteris paribus) poziom zatrudnienia w Polsce.
W dłuższej perspektywie tak. Więcej kobiet, które teraz mają obowiązki opiekuńcze, mogłoby pracować. Rozwinęłyby się także na pewno gałęzie gospodarki związane ze spędzaniem czasu wolnego lub dokształcaniem się, które tworzyłyby miejsca pracy.
Teza 3: Ewentualne skracanie tygodnia pracy (mniej pracy za tę samą płacę) powinno być dobrowolną decyzją pracodawców a nie odgórną regulacją. Kodeks pracy powinien określać – jak dziś – maksymalny czas pracy (średnio 40 godzin na tydzień) i w tym zakresie nie wymaga zmian.
Czy w takim razie to będzie rzeczywiście krótszy tydzień pracy czy tez praca w niepełnym wymiarze (tylko skoncentrowana w niektórych firmach), gdzie pełen wymiar to 40 godz.? Ja bym się tu obawiała ogromnej segmentacji: firmy, które oferowałyby taki krótszy czas pracy, oferowałyby też niższe pensje, ale przyciągałyby osoby, które mają obowiązki opiekuńcze (w większości kobiety). Albo osoby, na których pracę jest ogólnie niski popyt (np. niskowykształcone).
Teza 1: Bilans korzyści i kosztów gospodarczych z tytułu członkostwa Polski w Unii Europejskiej jest jednoznacznie pozytywny.
Teza 2: Bilans korzyści i kosztów z tytułu członkostwa Polski w UE byłby pozytywny nawet w przypadku, gdybyśmy nie otrzymywali unijnych funduszy.
Teza 3: Gdyby Polska miała stać się płatnikiem netto do unijnego budżetu, powinna rozważyć wyjście z UE.
Teza 1: Biorąc pod uwagę oczekiwane długofalowe konsekwencje pandemii Covid-19 rząd powinien wyselekcjonować branże, którym nie będzie pomagał, nawet jeśli będzie to skutkowało upadłościami firm i zwolnieniami pracowników.
Teza 2: Biorąc pod uwagę długofalowy wpływ na rynek pracy i gospodarkę, lepszym sposobem stabilizowania dochodów gospodarstw domowych w trakcie kryzysu jest zapobieganie zwolnieniom pracowników poprzez tzw. postojowe i dopłaty do wynagrodzeń (model europejski) niż dopuszczenie zwolnień i podwyższenie świadczeń z tytułu utraty pracy (model amerykański).
Teza 3: Po wprowadzeniu antyepidemicznych ograniczeń działalności w niektórych branżach rząd powinien pomagać im w rozwiązywaniu sporów z dostawcami, odbiorcami i innymi kontrahentami, nawet jeśli wymagałoby to silnej ingerencji w działanie rynku (np. kontrola czynszów najemnych).