Sytuacja jest dynamiczna. Jeszcze kilka lat temu Donald Tusk mówił, że prezydentura Polski to tylko „zaszczyt, żyrandol, Pałac i weto”. Pod żyrandol wysłał Bronisława Komorowskiego. Sam wcześniej bez powodzenia ubiegał się o prezydenturę, ale w Platformie Obywatelskiej mówi się, że musiał zawalczyć, ze względów politycznych. Kto nie wystawia kandydata na prezydenta Polski ten politycznie znika, prędzej czy później. Tusk porażkę przeżył, ale później odbił ją sobie serią zwycięstw wyborczych, dwukrotnym premierostwem i przewodzeniem Radzi Europejskiej. Z lokalnego gracza stał się międzynarodowym gigantem, rozpoznawalnym i cenionym na świecie. Szef PO uważał zawsze, że realną władzę ma premier. Miał słuszność, nawet jeśli zbyt pogardliwie twierdził, że prezydentura Polski to jedynie bycie strażnikiem żyrandola. Stwierdził to przedwcześnie. Bo wkrótce Tusk może będzie musiał połknąć swój język.
W PO nikt na 100 proc. nie powie, że Trzaskowski będzie kandydatem na prezydenta
W Koalicji Obywatelskiej mówi się, że kandydatem na prezydenta Polski będzie Rafała Trzaskowski. Publicznie twierdzi tak Barbara Nowacka, Hanna Gronkiewicz-Waltz i wielu innych. Ale nikt nie położy głowy za to, że Trzaskowski rzeczywiście będzie kandydatem na prezydenta. Karta sprzyja Platformie. Sondaże są dobre, scenariusz dla PiS jest coraz gorszy, prezydent Andrzej Duda zagrał się politycznie, Donald Tusk zyskuje międzynarodowo i krajowo, również dzięki sytuacji na Ukrainie.
Czytaj więcej
"Kto Pani/Pana zdaniem byłby lepszym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski?" - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.
Trzaskowski ma jeszcze czas. Tusk niekoniecznie. Rodzina nie chciała, żeby wracał do krajowej polityki. Wrócił bo musiał. Ale nie chciał ciągle walczyć w Sejmie, toczyć potyczek z Jarosławem Kaczyńskim, nawet jeśli polityczna walka to jego żywioł.
Donald Tusk chce zdobyć wszystkie polityczne ośmiotysięczniki
Tusk ma 66 lat. Chce trwale odsunąć Kaczyńskiego od władzy i zmarginalizować PiS, ale nie chce się też trwale spalać politycznie. Pytany na jednym ze spotkań politycznych, czy będzie kandydował na prezydenta Polski odpowiedział lakonicznie, że teraz jest premierem. Już nie mówi twardego nie, jak kiedyś. Nie obśmiewa prezydentury, jako mało znaczącej, jedynie symbolicznej funkcji. Bo co innego być prezydentem, kiedy rządzi własna partia i jest względny polityczny spokój. A tego pragnie Tusk i jego rodzina. Stabilizacji i spokoju. Funkcje zagraniczne to zawsze prestiż i lepsze pieniądze, ale jednak mniejsze możliwości trzymania ręki na krajowym pulsie i historycznie mniejsza waga, niż prezydentura Polski. A nią Tusk mógłby zwieńczyć karierę. Gdyby wystartował w przyszłym roku i sprawował urząd przez dwie kadencje, mógłby przejść na polityczną emeryturę w wieku 77 lat. Mało realne, że Kaczyński byłby wtedy politycznym zagrożeniem. A Tusk zdobyłby już wtedy wszystkie polityczne ośmiotysięczniki. Jednak sprawa nie jest przesądzona. Przeciwnie. Wiele zależy od wyborów samorządowych.