– Ogólna definicja rekultywacji to po prostu przywrócenie funkcjonalności terenu – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Wojciech Wołkowicz, ekspert Państwowego Instytutu Geologicznego. – Wyjąwszy skrajne przypadki, jak choćby odkrywki po węglu, zazwyczaj nie jest to wyspecjalizowana działalność, to raczej prace ziemne i zajmują się nimi przedsiębiorstwa budowlane, posiadające podstawowy sprzęt: koparki czy ciężarówki – dodaje.
Chodzi bowiem przede wszystkim o dziesiątki pozostałości po niewielkich firmach, które eksploatowały lokalne zasoby. Kto wydobywał piasek lub żwir, a w wielkiej skali – gaz lub węgiel – na podstawie koncesji, jest zobligowany do rekultywacji wyrobiska. Najczęściej wystarczy zasypać wyrobisko do poziomu powierzchni sprzed rozpoczęcia eksploatacji. Tylko w przypadku wielkich kopalni to nierealne – i tam tworzy się duże projekty rekultywacyjne, o charakterze rekreacyjnym czy rolniczym.
To niewątpliwie utrudnia szacowanie wielkości rynku prac rekultywacyjnych w Polsce. Tym bardziej że mowa o branży przedsiębiorstw, które zajmują się tworzeniem projektów rekultywacji, wsparciem w realizacji procedur czy wreszcie samymi pracami na rekultywowanym obszarze (a niejednokrotnie wszystkimi tymi aspektami). Na potrzeby badań prowadzonych przed dekadą przez Konfederację Lewiatan uwzględniono np. tylko kilkadziesiąt tego typu firm. W internetowych bazach firm z tej branży można znaleźć kilkaset podmiotów. Ale jeżeli uwzględniać tak szerokie podejście, o jakim mówią eksperci, liczba przedsiębiorstw próbujących funkcjonować na tym rynku może iść w tysiące.
Wirus odcina od zleceń
Jedno jest pewne: nie jest to lekki kawałek chleba. „Sytuacja przedsiębiorstw zajmujących się rekultywacją nie jest łatwa" – piszą w wydanym w połowie listopada br. komunikacie członkowie zespołu Gospodarka Wodno-Ściekowa i Rekultywacja Sektorowej Rady ds. Kompetencji. „To przede wszystkim ogromny spadek zleceń. Podmioty zlecające badania związane z rekultywacją terenu, projektowanie rekultywacji, czy też wykonanie rekultywacji terenu same w większości borykają się z trudnościami wynikającymi z okresu pandemii – i wydatki związane z rekultywacją odsuwają na dalszy plan".
Rada ostrzega, że znikoma liczba nowych zleceń do pozyskania na rynku, opóźnienia w płatnościach zleceniodawców i problemy z utrzymaniem płynności finansowej zwiększają ryzyko zwolnień pracowników lub zamykania małych firm. Poza tym, niezależnie od specyfiki, wszystkie przedsiębiorstwa ponoszą wyższe koszty związane z koniecznością zaopatrzenia się w większą ilość środków ochrony osobistej dla pracowników" – czytamy w komunikacie.