Do Rzecznika Praw Obywatelskich trafiają skargi na problemy związane z obowiązkiem zakrywania ust i nosa w sklepach i placówkach usługowych. Z jednej strony klienci spotykają się z odmową lub utrudnieniami, gdy ze względów zdrowotnych nie mogą nosić maseczki. A przepisy przewidują odstępstwo od obowiązku zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych. Nie ma wymogu potwierdzenia tego zaświadczeniem lekarskim. Tymczasem skargę złożyła osoba, która miała takie zaświadczenie, a mimo to sklep odmówił jej obsługi, jeżeli nie założy maseczki.
Z drugiej strony sprzedawcy wskazują, że znaczna część klientów wchodzi do sklepu bez zakrywania twarzy. Budzi to obawy pracowników - a także innych klientów, zwłaszcza tych z grupy ryzyka - o swe bezpieczeństwo zdrowotne.
W odpowiedzi resort zdrowia przyznaje, że dochodzi do nadużyć, gdy osoba bez przeciwwskazań do noszenia maseczki na twarzy twierdzi, że zdrowie jej na to nie pozwala. Jak jednak zaznaczono, naruszeniem Konstytucji i innych norm byłby nakaz dokumentowania, dlaczego nie zasłania ona ust i nosa. Dane o stanie zdrowia są bowiem danymi wrażliwymi, a nakaz okazywania zaświadczeń mógłby takie osoby stygmatyzować. Ponadto obsługa sklepów i punktów usługowych nie ma kompetencji do oceny, czy dana choroba lub jej same objawy uzasadniają brak maseczki - brzmi odpowiedź MZ.
Czytaj także:
Koronawirus: Gdzie nie trzeba nosić maseczek od 30 maja 2020 r.