Prymas Polski: Nie mam zwierzchnictwa nad abp. Głódziem
Lider Wiosny na te zarzuty odpowiedział w poniedziałek w TVN24. – Podjąłem bardzo ważne decyzje, które trzeba podjąć w takiej sytuacji. Natychmiast zawiesiłem tego faceta, natychmiast złożyłem doniesienie do prokuratury i przekazałem wszystkie informacje – wyliczał. Zaprzeczył też, że jego ówczesna zastępczyni, a obecnie prezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka zignorowała ostrzeżenia o pedofilu.
Jednak z informacji, które wysłała „Rzeczpospolitej" prokuratura, wynika, że nie było żadnego doniesienia ze strony Biedronia. „W sprawie Pawła K., przed wszczęciem śledztwa w jego sprawie, zarówno Słupski Ośrodek Kultury, jak i Urząd Miasta w Słupsku nie kierowały do tutejszej prokuratury pism, które nosiłyby cechy zawiadomienia o przestępstwie o charakterze seksualnym, którego miałby dopuścić się Paweł K" – informuje rzecznik słupskiej prokuratury Paweł Wnuk. Dodaje, że „ówczesna wiceprezydent Słupska nie informowała prezydenta Roberta Biedronia o treści anonimu, a sam prezydent o sprawie Pawła K. dowiedział się z doniesień medialnych". To również nie zgadza się z tezą, którą głosił Biedroń w TVN24.
Na korzyść byłego prezydenta świadczy to, że anonim, który wpłynął do Słupskiego Ośrodka Kultury, a następnie do Danileckiej-Wojewódzkiej, mógł sprawiać wrażenie niewiarygodnego. Tak orzekła prokuratura, umarzając śledztwo w sprawie niepowiadomienia organów ścigania. Jednak dlaczego nie mówi o tym Biedroń, a zamiast tego utrzymuje, że o sprawie wiedział? Spytaliśmy o to lidera Wiosny, który przesłał nam wersję inną od tej przedstawionej w TVN24.