Po spotkaniu z nową przewodniczącą Komisji Europejskiej Mateusz Morawiecki oświadczył, że kandydatura została ustalona we współpracy z prezydentem. Prominentny polityk PiS przyznaje jednak „Rzeczpospolitej", że był w to zaangażowany trzeci, kluczowy gracz: Jarosław Kaczyński.
Bo w tym przypadku chodzi o rozstrzygnięcie strategiczne. Polska mogła zagrać bezpiecznie i postawić na technicznego kandydata, który – jak minister rozwoju Jadwiga Emilewicz – bez większego trudu przeszedłby przez sito komisji Parlamentu Europejskiego. Uznano jednak, że trzeba skorzystać z dynamiki, jaka powstała po wyborze m.in. dzięki Polsce Ursuli von der Leyen i spróbować przeforsować polityka wagi ciężkiej, który będzie realnie wpływał na kierunek rozwoju Unii.