Z powodu rosnących kosztów z podpisania umowy na wartą blisko 700 mln zł budowę 24 km autostrady A1 pomiędzy Bełchatowem a Kamieńskiem zrezygnowało konsorcjum firm z grupy Mirbud. To już kolejny taki przypadek w ostatnich tygodniach. W zeszłym miesiącu z zawarcia kontraktu na budowę fragmentu ekspresówki S14 po zachodniej stronie Łodzi zrezygnowała Eurovia.
Czytaj także: Rosną problemy z budową dróg
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na kolei, gdzie trzeba anulować coraz to nowe przetargi z powodu dwu-, a nawet trzykrotnego przebicia kosztów inwestora. Sytuację zarządzającej infrastrukturą spółki PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) dodatkowo komplikuje sprawa firmy Astaldi: włoski wykonawca dwóch odcinków tras – linii nr 7 pomiędzy Lublinem a Dęblinem oraz linii E59 pomiędzy granicą województwa dolnośląskiego a Lesznem, wycofał się z realizowanego już kontraktu, pozostawiając bez wypłat blisko półtorej setki podwykonawców. W czwartek część z nich zablokowała skrzyżowanie w Żyrzynie na drodze krajowej nr 17 pomiędzy Warszawą a Lublinem, domagając się wypłacenia należności przez PLK. W blokadzie wzięło udział ok. 50 ciężarówek.
Nierealne budżety
Szybko postępujący wzrost kosztów coraz bardziej komplikuje realizację wartego 135 mld zł programu budowy dróg krajowych i praktycznie rujnuje zaplanowany na blisko 66 mld zł krajowy program kolejowy. Przykładowo otwarte dwa dni temu oferty w trzech przetargach na przebudowę odcinka linii kolejowej E59 Choszczno–Stargard na trasie pomiędzy Poznaniem a Szczecinem kształtowały się na poziomie od 166 do 255 proc. wartości kosztorysowej.