Poluzowanie obostrzeń będzie rozpędzać publiczny transport. Większe limity pasażerów wraz z powrotem dzieci i młodzieży do szkół oraz pracowników do biur poprawią nie tylko frekwencję, ale także przychody przewoźników w miastach. A dzięki rozkręcaniu się turystyki i zbliżającemu się sezonowi urlopowemu można się spodziewać wzrostu liczby podróżnych w pociągach. Ostatnio PKP Intercity notuje dwucyfrowe zwyżki.
Wreszcie koniec cięć
– W ubiegłym tygodniu naszymi pociągami podróżowało prawie 550 tys. osób. To o 26 proc. więcej niż jeszcze niecały miesiąc wcześniej – informuje Katarzyna Grzduk, rzecznik przewoźnika. W kwietniu z pociągów Intercity korzystało średnio 55 tys. pasażerów dziennie. W maju już blisko 74 tys.
W Kolejach Dolnośląskich, gdzie w ub.r. doszło do cięć rozkładu jazdy, przywrócono już praktycznie 100 proc. oferty połączeń krajowych. – Pracujemy nad przywróceniem także połączeń międzynarodowych, choć jesteśmy też uzależnieni od sytuacji w innych krajach – zastrzega Bartłomiej Rodak, rzecznik spółki. Przewoźnicy szykują też zachęty mające przyciągnąć więcej pasażerów. Przykładowo Koleje Śląskie planują od lipca akcję „Kolej na Beskidy" połączoną z lokalnymi wycieczkami, a od września dedykowane oferty cenowe dla różnych grup podróżnych.
Kolej ma nadzieję, że uda się jej zrekompensować część strat, jakie spowodowała pandemia. W całym 2020 r. z przewozów pasażerskich skorzystało tylko 209,2 mln podróżnych. To najsłabszy wynik dekady. W porównaniu z rekordowym dla przewoźników rokiem 2019, w którym do pociągów wsiadło prawie 336 mln osób, oznacza spadek o 38 proc. Ale odzyskanie frekwencji nie będzie łatwe. Co prawda widać już – jak twierdzą Koleje Dolnośląskie – wyraźną korelację pomiędzy luzowaniem obostrzeń, otwieraniem hoteli, handlu i punktów usługowych a frekwencją w pociągach. – Jednak powrót do liczby pasażerów sprzed pandemii potrwa dłużej. Spadki liczby podróżujących transportem publicznym sięgały w najtrudniejszych momentach nawet do 90 proc., a obecnie utrzymują się na poziomie średnio o 35 proc. niższym niż przed kryzysem – mówi Joanna Parzniewska z Arrivy.