„Zaproponowane stawki uposażenia zasadniczego są nie do zaakceptowania" – tak komandor Wiesław Banaszewski, przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych WP, skomentował propozycje resortu obrony w sprawie podniesienia pensji. Dodał też, że „są demotywujące i niesprawiedliwe społecznie".
A jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że w tej sprawie MON skazane jest na sukces. A jednak coś poszło nie tak.
W październiku poprzedniego roku prezydent Andrzej Duda na wniosek rządu zaakceptował podwyżki dla żołnierzy. Jednak na początku tego roku żołnierze nie zauważyli jakiegokolwiek wpływu dodatkowych środków na swoje konta. Pojawiło się rozczarowanie.
Resort obrony w pośpiechu zorganizował spotkanie z przedstawicielami korpusów żołnierzy zawodowych i wtedy okazało się, że minister postanowił podwyżki zróżnicować. Z komunikatu MON wynika, że chodziło o docenienie żołnierzy najmniej zarabiających, „szczególnie służących w jednostkach liniowych, a nie zatrudnionych w administracji".
I tak szeregowi dostaną średnio 450 zł (wzrost o ok. 14 proc.), podoficerowie od 410 do 550 zł (wzrost od 10,9 do 13 proc.), oficerowie od 300 do 530 zł (od 3,4 do 10,7 proc.), z kolei generałowie od 200 zł do 350 zł. Na podwyżki z budżetu pójdzie 710 mln zł. Resort zapewnia, że wypłat żołnierze mogą się spodziewać w pierwszym kwartale, ale nie wiadomo dokładnie kiedy, bo projekt rozporządzenia dopiero w czwartek trafił do uzgodnień międzyresortowych.