Nie boją się
Pisząc o postępowaniach wyjaśniających prowadzonych wobec „medialnych" sędziów, nie sposób było nie zapytać, czy możliwe spotkanie z rzecznikiem dyscyplinarnym powoduje tzw. efekt mrożący u tych, którzy chcieliby zabrać głos w publicznej dyskusji, ale obawiają się skutków takiego wystąpienia.
Okazuje się, że ponad 93 proc. sędziów ocenia, że taki efekt mrożący jest możliwy. Tylko 3 proc. badanych nie dostrzega takiego zagrożenia. Tyle samo nie ma też zdania na ten temat.
Straszna izba
Z tematem postępowań wyjaśniających i możliwych dyscyplinarek mocno wiąże się powołanie w Sądzie Najwyższym Izby Dyscyplinarnej. Ma się ona zajmować właśnie sprawami niepokornych i popadających w konflikt z prawem sędziów.
Mocno kwestionowany jest także skład Izby (znalazło się w niej sześciu prokuratorów różnych prokuratur, różnego szczebla – podwładnych ministra Zbigniewa Ziobry) i jej wybór przez, zdaniem wielu sędziów, niekonstytucyjną Krajową Radę Sądownictwa.
Czy fakt, że specizba powstała, niepokoi sędziów? Wygląda na to, że bardzo.
Prawie 95 proc. czuje się zaniepokojonych jej funkcjonowaniem. Tylko niewiele ponad 3 proc. nie czuje niepokoju, a ponad 2 proc. nie ma zdania na ten temat.
Nowe spojrzenie
Niemal każda z wymienionych zmian wprowadzanych przeciwko sporej grupie środowiska wywoływała dyskusję o niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Ci coraz częściej mówią o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą zachowanie władzy wykonawczej, głównie ministra sprawiedliwości. Podkreślają jej stale rosnący wpływ na sądy, prezesów, dyrektorów. Ci z kolei mają możliwości, by wpływać niżej – na sędziów w swoich sądach.
Czy poczucie zagrożenia ma uzasadnienie, a zmiany w sądach w ostatnich dwóch latach wpłynęły na postrzeganie niezależności i niezawisłości? Ponad 76 proc. pytanych uważa, że tak, 21 proc. jest przeciwnego zdania, a ponad 2,7 proc. nie ma zdania.
Sędziowie czasu „dobrej zmiany" rozważają swą przyszłość w todze
Konflikt wokół Sądu Najwyższego, powołanej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa, aktywność rzeczników dyscyplinarnych oraz nowa Izba Dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym wpłynęły nie tylko na atmosferę pracy w sądach i pomiędzy sędziami. Wszystkie te kwestie wpłynęły również na sposób prowadzenia spraw i orzekania.
Gorący temat
Takie zjawisko nosi nazwę „efektu mrożącego". Oznacza on wewnętrzne poczucie zniechęcenia lub hamowania się przed korzystaniem z dostępnych możliwości z powodu możliwego zagrożenia konsekwencjami prawnymi. Dotychczas tego pojęcia używano w kontekście spraw odnoszących się do wolności wypowiedzi. Teraz coraz częściej stosuje się je do sądownictwa.
W jaki sposób ów efekt wpłynie na orzecznictwo sądów – dowiemy się za jakiś czas. Na razie możemy obserwować zjawisko odejść z wymiaru sprawiedliwości. W większości sądów co najmniej jeden sędzia krótko przed emeryturą skorzystał z możliwości przejścia w szybszy stan spoczynku, nie chcąc pracować w nowych warunkach. Z pewnością na ich decyzje wpływ miała też szeroko zakrojona akcja wymiany prezesów przez kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości.
Z ankiety wynika, że zdecydowana większość sędziów, którzy wzięli w niej udział, słyszała, że wszystkie te kwestie wywołały refleksje co do możliwości dalszego wykonywania sędziowskiego zawodu. Czy oznacza to jeszcze szerszą wymianę kadr w wymiarze sprawiedliwości? Na razie nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, ale wynik ankiety nie pozwala tego wykluczyć. O możliwości dalszego wykonywania zawodu i rozumieniu zasad niezależności sądów i niezawisłości sędziów myśli 85,87 proc. respondentów. Odpowiedzi negatywnej udzieliło 10,73 proc. z nich. Nie słyszeli, by prowadzone reformy wzbudziły refleksje o pracy sędziego lub zmianie zawodowych planów. Bez wątpienia jednak temat jest gorący, bo żadnej opinii o nim nie ma zaledwie 3,4 proc. respondentów.
Najważniejsze pytania
Cztery ostatnie kwestie, które poruszyliśmy w naszej ankiecie, odnoszą się do podstawy funkcjonowania sędziów, których zadaniem jest przede wszystkim orzekanie w poczuciu podległości jedynie wobec konstytucji i ustaw oraz własnego, sędziowskiego sumienia. Konkretnie pytaliśmy o pojmowanie w obecnych czasach sędziowskiej niezawisłości. Co znamienne, w tej części badania, odnoszącym się do konsekwencji pracy w atmosferze podejrzeń o upolitycznianie wymiaru sprawiedliwości, uzyskaliśmy najbardziej kategoryczne odpowiedzi.
Pierwsze z bloku tych zagadnień sformułowaliśmy tak: czy sędziowska niezawisłość jest obecnie zagrożona? Pytając o to, nie prosiliśmy o wskazanie konkretnych zdarzeń czy zmian przepisów, które by potwierdzały, że tak faktycznie jest. Ale kontekst pozostałych pytań, i szczególnie odsetek udzielonych twierdzących odpowiedzi, podpowiada, o co może chodzić: niepewny status sędziów Sądu Najwyższego, nowi sędziowscy członkowie Krajowej Rady Sądownictwa powołani przez polityków, działalność rzeczników dyscyplinarnych, którzy zainteresowali się wystąpieniami sędziów znanych z udziału w debacie publicznej.
Jakiej odpowiedzi udzieliło 1122 uczestników ankiety? 93,21 proc. z nich odpowiedziało twierdząco, dając wyraz przekonaniu, że żyjemy w czasach rzeczywistego zagrożenia sędziowskiej niezawisłości. Przeciwny pogląd wyraziło 3,75 proc. respondentów. Podobna liczba, bo 3,04 proc. ankietowanych, nie miała zdania. W ten sposób na jedną z podstawowych gwarancji wymierzania sprawiedliwości patrzą ci, którzy są do tego powołani. I najwidoczniej czują, że trwający kolejny rok spór o sądy pogarsza nie tylko warunki ich pracy, ale też konstytucyjne gwarancje sprawowania trzeciej władzy. Ta zaś, jak mówi konstytucja, ma współdziałać z pozostałymi dwoma, ale jest od nich niezależna.
Druzgocąca większość przekonanych
Co znamienne, największą zgodność ankietowani sędziowie wykazali przy najbardziej radykalnie sformułowanym pytaniu. Odnosi się ono wprost do działań rządu i parlamentu wobec sądownictwa i brzmi: czy wprowadzane przez władzę polityczną rozwiązania prawne mogą mieć wpływ na niezawisłość orzeczniczą? 95,53 proc. uczestniczących w ankiecie sędziów odpowiedziało, że taki wpływ może wystąpić. Przeciwnego zdania, o braku wpływu pierwszych władz na trzecią, było tylko 2,68 proc. badanych. „Nie mam zdania" – odpowiedziało 1,79 proc. uczestników ankiety.
Podobnie było z odpowiedzią na pytanie: Czy istnieje dziś zagrożenie upolitycznieniem sądów? 95,34 proc. z 1122 sędziów, którzy wypełnili ankiety, powiedziało, że tak. 2,78 proc. oświadczyło, że takiego zagrożenia nie ma, a 1,88 proc. respondentów uznało, że nie ma zdania.
Nie pytaliśmy o konkretne przyczyny tego zagrożenia. Podpowiedzią może być kontekst pozostałych pytań.
Naciski jednak są
Ostatnia z 11 poruszonych przez nas kwestii dotyczyła tego, co może się wiązać z upolitycznieniem sądów, ale też nie jest w sądownictwie zjawiskiem nowym, o którym nie mówiono by wcześniej.
Pytanie brzmiało: Czy słyszała Pani/Pan o przypadkach nacisków na sędziów w sprawach, w których występował kontekst polityczny?
Zadając to pytanie, nie precyzowaliśmy, jak odczytywać polityczny kontekst w procesach. Sędziowie oceniali to sami. W czasach „dobrej zmiany" za takie procesy uchodzić mogą wszystkie sprawy – tak cywilne, jak i karne, w których występują uczestnicy politycznego sporu – zarówno po stronie sprawujących władzę, jak i opozycji. Media donoszą o takich procesach i ogłoszonych wyrokach.
Odpowiedzi na to pytanie są wyjątkowe z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że rozłożyły się po połowie, a drugi, że są jedynym przypadkiem spośród wszystkich 11 pytań, gdzie odpowiedzi twierdzące są w mniejszości wobec przeczących liczonych z „nie mam zdania". 47,05 badanych sędziów oświadczyło, że słyszeli o takich naciskach, 46,69 proc. zaś, że o takich przypadkach nie słyszeli. 6,26 proc. sędziów nie miało opinii o tej kwestii.