Jak informuje Onet, chodzi o analizę, którą w 2013 r. miał u sędzi zamówić krakowski Sąd Apelacyjny. Według śledczych analiza ta nigdy nie powstała, choć sędzia pobrała za nią wynagrodzenie.
- Biegły sądowy stwierdził, że ten dokument powstał, pracowałam nad nim od lutego 2013 r. Tyle są warte rzekome zarzuty prokuratury - powiedziała w rozmowie z Onetem sędzia Morawiec.
Czytaj także: Czy sędzia Morawiec straci immunitet i usłyszy zarzuty?
Sędzia podkreśla, że opinia biegłego sądowego zostanie przedstawiona w poniedziałek w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. 12 października Izba ta ma zdecydować, czy sędzia Morawiec będzie mieć uchylony immunitet. Prokuratura Krajowa zamierza postawić sędzi zarzuty zagrożone karą nawet do 10 lat więzienia. Chodzi o przywłaszczenie środków publicznych i korupcję - sędzia miała rzekomo przyjąć telefon komórkowy za wydanie korzystnego wyroku.
Czytaj więcej na onet.pl