Sędziowie o reformach PiS: chcemy reform, a nie roszad na stanowiskach

Sędziowie od lat czekają na zmiany, które ułatwią im orzekanie. Zapowiadanej przez rząd marginalizacji SN mówią jednak ostro: nie.

Aktualizacja: 09.09.2020 11:37 Publikacja: 08.09.2020 19:23

Sędziowie o reformach PiS: chcemy reform, a nie roszad na stanowiskach

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Prawo i Sprawiedliwość szykuje kolejną odsłonę reformy wymiaru sprawiedliwości. Odważną po zwycięskich wyborach. Jak ustaliła nieoficjalnie „Rzeczpospolita", będą zmiany zarówno w Sądzie Najwyższym, jak i sądach powszechnych i sądach administracyjnych (opisaliśmy je 8 września 2020 r.).

Reformowania ciąg dalszy

Najbardziej radykalne zmiany mają dotknąć Sąd Najwyższy. Według naszych informatorów zamiast 97 sędziów dziś (na 125 etatów) pozostać ma 20-, może 30-osobowa grupa. Pozostali sędziowie SN przejdą np. w stan spoczynku, nawet przed upływem wymaganego wieku. Jeśli na to zgody nie będzie, sprawy trafią do sądów.

Sędziowie powszechni zmierzą się zaś z wprowadzeniem jednolitych stanowisk sędziowskich – sędzia sądu powszechnego czy sędzia sądu administracyjnego.

– To jest kolejny etap przejmowania władzy w Sądzie Najwyższym – mówi „Rzeczpospolitej" sędzia Sądu Najwyższego Włodzimierz Wróbel. Jego zdaniem nie wolno się na to godzić.

– To nie jest żadna reorganizacja, tylko pozbawienie siły sprawczej prawidłowo umocowanych sędziów Sądu Najwyższego – dodaje sędzia Wróbel. Zastrzega jednak, że czeka na oficjalny projekt Ministerstwa Sprawiedliwości.

Jego zdaniem na dziś taka reforma ma doprowadzić do osłabienia głosu środowiska sędziowskiego w Sądzie Najwyższym.

– Ograniczenie roli Sądu Najwyższego przypomina działania prowadzone ostatnio w Turcji – mówi „Rzeczpospolitej" Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

Jego zdaniem postępowania w czasie zarazy będą trwały nie dwa razy dłużej, jak zapowiada Ministerstwo Sprawiedliwości , tylko cztery razy dłużej.

W sprawie poszukiwania wolnych rąk do orzekania Iustitia ma od lat stare, utarte, oczekiwania i propozycje. Chodzi jej o powrót do orzekania ponad 160 sędziów, którzy zamiast zajmować się orzekaniem, zajmują się dziś urzędniczeniem w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Czytaj także:

PiS bierze sądy na cel - kolejna odsłona reformy wymiaru sprawiedliwości

Koniec niezależności

Słysząc o zmianach w SN, sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia mówi, że nie ma wątpliwości, iż chodzi o zrobienie z Sądu Najwyższego kalki obecnego Trybunału Konstytucyjnego.

I nie jest to opinia odosobniona.

Sędzia Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis, mówi, że z ogromnym niepokojem wysłuchuje kolejnych propozycji zmian w wymiarze sprawiedliwości.

– Nie ma dziś dobrej pozycji wyjściowej do przeprowadzania rewolucji w sądach – mówi „Rzeczpospolitej" sędzia Morawiec, powołując się na sprawność załatwiania spraw w czasie pandemii.

– O rewolucyjnych zmianach możemy mówić, kiedy mamy pewien zapas czasu. To może być dobry moment na pewne rewolucyjne rozwiązania – uważa.

Wymiana kadr

Pytani przez „Rz" o ocenę ministerialnych propozycji sędziowie twierdzą, że czekają na zmiany, które ułatwią im orzekanie, a nie kolejne roszady.

– Od pięciu lat najważniejsza okazuje się jednak obsada najważniejszych stanowisk w sądach – mówią. I trudno nie przyznać im racji.

Ministerstwo Sprawiedliwości od ponad pięciu lat zapowiada wprowadzenie instytucji sędziego śledczego, ograniczenie kognicji sądów i usprawnienie procedur. Te ostatnie przechodzą pewne zmiany, ale, jak twierdzą sami sędziowie, z różnym skutkiem dla czasu postępowania. Coraz głośniej w samym PiS mówi się też o spłaszczeniu struktury sądownictwa poprzez likwidację sądów rejonowych lub apelacyjnych.

Zmiany, na które sędziowie i wymiar sprawiedliwości czekają od lat, są jednak prezentowane w formie propozycji, a nie konkretnych projektów.

Nie wszyscy w Sądzie Najwyższym obawiają się zmian.

– Chcemy w końcu zacząć spokojnie pracować, bez podważania naszych kompetencji i statusu – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z sędziów SN, który jednak woli pozostać anonimowy.

Łączenie izb

– W SN trwa obecnie wojna o wszystko – mówi „Rz". Ale zapewnia, że w sprawach zasadniczych, procesowych, konflikty nie mają żadnego znaczenia.

Sędzia nie wyobraża sobie jednak zapowiadanego łączenia dotychczasowych izb SN.

– Każda z nich rządzi się swoimi prawami – stwierdza.

Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, która budzi takie emocje w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej, może zostać połączona z Izbą Karną. Izba Cywilna z kolei z Izbą Pracy.

O kolejnych propozycjach sędziowie nie chcą się wypowiadać. Mowa m.in. o graniczeniu kognicji sądów powszechnych na rzecz sądów administracyjnych.

– Część spraw rozpoznawanych przez sądy powszechne mających charakter publicznoprawny mogłaby zostać przekazana do sądów administracyjnych – uważa Anna Dalkowska, wiceminister sprawiedliwości, odpowiedzialna za funkcjonowanie sądów powszechnych. Przypomina również, że to sądy administracyjne, a nie powszechne sprawują kontrolę nad administracją publiczną.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara