Przez media przewinęły się informacje, które wbrew pozorom wiele łączy.
Pierwsza pochodzi z rozmowy w TVN 24 Macieja Mitery, prezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, członka Krajowej Rady Sądownictwa. Zapytany, czy nadal jest człowiekiem ministra Zbigniewa Ziobry, odpowiedział: „każdy poniekąd jest człowiekiem ministra Ziobry, czy inaczej może: każdorazowo urzędującego ministra. Przecież to jest szef resortu". A potem dodał, że demokracje zachodnie nie mają z tym problemu, np. Niemcy.
Czytaj też:
KRS niezgodna z konstytucją - tylko z którym artykułem?
Abstrahował od tego, że w Niemczech pozycja sędziego jako swego rodzaju urzędnika – a nie odrębnej i niezależnej władzy, ma nie tylko długą historię, ale też wieloletnią praktykę nieingerowania w orzecznictwo przez polityków, którym teoretycznie byłoby to wolno, jednak z możliwości nie korzystają, bo źle by na tym wyszli w oczach wyborców. A sędziowie pracują bez obaw o dyscyplinarkę za działanie, które nie spodoba się władzy.