Rażenie paralizatorem powoduje silny ból, a zaatakowana nim osoba próbuje się bronić i krzyczy. Wątpliwe, by została bezczynna, jak i to, by jedno przyłożenie urządzenia, skutecznie obezwładniło boksera – wynika z opinii biegłego, który wypowiadał się w sprawie zgonu Dawida Kosteckiego. „Rzeczpospolita” dotarła do nieznanych dotąd informacji.
Sensacyjną hipotezę mówiącą, że bokser został obezwładniony paralizatorem domowej produkcji i upozorowano jego samobójstwo przedstawili w czwartek prawnicy rodziny Kosteckiego. Z uzasadnienia wniosku mec. Romana Giertycha o zbadanie sprawy pod kątem zabójstwa (fragment przytoczyła „GW”) wynika, że biegły dr Wojciech Sadowski miał zeznać, iż „ślady na ciele zmarłego, które opisał w protokole zewnętrznych oględzin zwłok, są zbieżne z końcówkami paralizatora domowej produkcji i że istnieje prawdopodobieństwo, iż Kostecki został powieszony po jego sparaliżowaniu”.
Komentarz Wojciecha Tumidalskiego: Niepotrzebna tajność w sprawie boksera
Jednak ta wersja w obliczu wiedzy przekazanej śledczym przez dr. Sadowskiego wydaje się mało realna – biegły z rezerwą wypowiada się o takim scenariuszu.
Ślady na karku
Chodzi o ślady na karku boksera przypominające dwa wkłucia igły lub użycie paralizatora. Prokuratura twierdzi, że to „zadawnione strupy”. Czy mogło je zostawić takie urządzenie?