- To czego chce obecnie partia rządząca od was, to żebyście stanowili sposób zastraszania sędziów, którzy mają orzekać zgodnie z wolą partii. To jest istota tego, czego oczekuje od was Prawo i Sprawiedliwość. Po to jesteście tutaj powołani - podkreślał dalej mec. Giertych.
Czytaj także: Żaden adwokat nie wymknie się już władzy
Tyrada słowna prawnika zakończyła się zarządzeniem przerwy, której ogłoszeniu towarzyszyły okrzyki "hańba", czy "sędzia kalosz" dobiegające z publiczności.
Rozpoznawana dziś sprawa dotyczyła kasacji złożonej przez Prokuratora Generalnego na postanowienie adwokackiego sądu dotyczące umorzenia sprawy dyscyplinarnej mec. Giertycha. To pokłosie uchwały izby dyscyplinarnej z listopada 2019 roku, kiedy to izba dyscyplinarna - sprzeciwiając się dotychczasowemu orzecznictwu SN - uznała, że od każdego orzeczenia adwokackiego sądu przysługuje ministrowi Ziobro kasacja.
Po przerwie mec. Giertych nie został wpuszczony na salę, publiczność również. Izba dyscyplinarna SN oddaliła kasację ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry ws. Romana Giertycha. Adwokat został ukarany karą porządkowa w wysokości 3 tys. zł.