Ponad 168 tys. ogłoszeń opublikowano w lipcu na największych portalach pracy. To nieco mniej niż w najlepszym w tym roku czerwcu, gdy zniesienie lockdownu zbiegło się w czasie z opóźnionym szczytem rekrutacji do pracy sezonowych – wynika z udostępnionej „Rzeczpospolitej" analizy Katedry Ekonomii i Finansów Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania (WSIiZ) w Rzeszowie oraz Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych.
Czytaj także: Wzrost liczby chętnych Polaków do pracy za granicą
– W firmach nastąpił w lipcu czas wyczekiwania, tym bardziej że zrekrutowano już większość pracowników sezonowych, a ludzie masowo wyjechali na wakacje – ocenia Robert Pater z Katedry Ekonomii i Finansów WSIiZ, autor analizy ofert z prawie 30 największych portali pracy w Polsce (odsiewa tam ogłoszenia publikowane w kilku serwisach).

Szansa na ożywienie
– Wiele firm odczuło wyraźne odbicie popytu po odmrożeniu gospodarki, ale teraz ten impuls słabnie. Widać natomiast oczekiwanie na rozwój sytuacji epidemicznej – twierdzi Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym. Według najnowszego badania PIE i Polskiego Funduszu Rozwoju odsetek firm planujących wzrost zatrudnienia, który w połowie lipca spadł do 9 proc., pod koniec miesiąca znów wzrósł do 13 proc. Może to być dobrą prognozą na najbliższe miesiące. Zdaniem Andrzeja Kubisiaka szanse na jej realizację zwiększa fakt, że połowa firm planujących rekrutacje notuje wzrost zamówień.