Paliwo z pękniętych zbiorników elektrociepłowni w Norylsku, należącej do jednej z największych rosyjskich firm – Norylskiego Niklu, skaziło źródła wody w mieście i dostało się do dwóch pobliskich rzek.
Teraz zagraża ogromnym obszarom tundry na Półwyspie Tajmyrskim oraz pozycji i majątkom dwóch najbogatszych ludzi w Rosji: właściciela Norniklu Władimira Potanina oraz Olega Deripaski, który oficjalnie przestał być udziałowcem koncernu, ale posiada tam znaczne wpływy.
Omijanie zagród
„To jest pierwsza katastrofa takich rozmiarów w rosyjskiej Arktyce za kręgiem polarnym” – jęknął w oficjalnym oświadczeniu rosyjski oddział Greenpeace’u.
Ratownicy rozpaczliwie próbują powstrzymać plamę oleju długości ponad kilometra przed wpłynięciem do leżącego 30 kilometrów na północ od Norylska jeziora Piasiono, a stamtąd do Morza Karskiego. W sumie ze zbiornika wylała się zawartość mniej więcej 350 kolejowych cystern z paliwem.