Sąd Okręgowy w Warszawie badał w poniedziałek zażalenia posłów opozycji (Ryszarda Petru, Michała Szczerby, Krzysztofa Brejzy i Cezarego Tomczyka) na decyzję stołecznej prokuratury okręgowej. W sierpniu umorzyła ona – nie stwierdzając przestępstwa – śledztwo ws. przeniesienia przez władze Sejmu posiedzenia do Sali Kolumnowej po tym jak opozycja zablokowała mównicę na Sali Plenarnej. Był to protest przeciw łamaniu jej praw i wykluczeniu z posiedzenia posła Szczerby. W Sali Kolumnowej posłowie PiS uchwalili budżet i kilka innych ustaw.
- Pogwałcono aksjologię państwa republikańskiego. Przebieg posiedzenia z 16 grudnia 2016 r. ma bezpośrednie znaczenie dla oceny legalności procesu legislacyjnego – uznał badający zażalenia sędzia Igor Tuleya. Jak podkreślił, są też wątpliwości czy ustawy uchwalono wymaganą większością głosów, bo dyskusyjne jest czy w sali obrad było kworum. – Listy obecności podpisywano także po głosowaniach, wśród podpisujących był minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński. Sąd rozumie, że w kraju są równi i równiejsi, ale wypadałoby to wyjaśnić – mówił.
Prokuratura uznała, że marszałek Sejmu w tej wyjątkowej sytuacji miał prawo przenieść obrady do Sali Kolumnowej, a praw opozycji nie naruszono, bo posłowie dostali SMSy z wiadomością o zmianie sali. Sędzia Tuleya doszedł do zgoła odmiennych wniosków, a uzasadnienie jego postanowienia zrobiło wielkie wrażenie na słuchaczach. – Sąd, akceptując tę decyzję prokuratury, akceptowałby łamanie prawa, jakie dokonało się w Sali Kolumnowej. Zaakceptowałby też podeptanie zasad przyzwoitości – mówił sędzia. Poddał on szczegółowej analizie przebieg i okoliczności zdarzeń z 16 grudnia 2016 r. Zarzucił prokuraturze, że prowadząc śledztwo w tej sprawie nie sprostała wymogowi „neutralności wobec stron i wobec sprawy", bo prokuratura próbowała szukać usprawiedliwienia dla decyzji władz Sejmu, które pozbawiły praw opozycję. – W postanowieniu prokuratury są zdania takie jak: „wystąpienia posłów opozycji wpisały się w praktykę obstrukcji parlamentarnej" – wymieniał.
Według sędziego Tulei wykluczenie z obrad posła Szczerby nie było uzasadnione. – Z zeznań marszałka wynika, że od dawna miał oko na posła Szczerbę, który wielokrotnie łamać miał regulamin, a jego wystąpienie – skądinąd na temat, bo chodziło o poprawkę do ustawy budżetowej – było pretekstem, a wykluczenie dostał „za całokształt" – uznał sędzia. W jego ocenie to bezzasadne wykluczenie „kłóci się z kardynalnymi prawami przysługującymi każdemu posłowi".
Sąd nie zaakceptował też ustalenia prokuratury, że wszyscy posłowie byli tak samo powiadomieni o zmianie sali obrad. – W Sali Kolumnowej przed obradami było posiedzenie klubu PiS i posłowie tej partii zostali wtajemniczeni w plan przenosin; opozycja dowiedziała się o wszystkim później. Prokuratura nie wyjaśniła kto i kiedy podjął decyzje, a np. Krystyna Pawłowicz zeznająca w prokuraturze mówiła, że plan znany był tego dnia od rana. Szukano tylko pretekstu, którym stała się blokada mównicy. Owszem, przypomniał sąd, już w 2010 r. zorganizowano posiedzenie w Sali Kolumnowej, ale wówczas sala plenarna była w remoncie, a trzeba było pilnie uchwalić ustawy przeciwpowodziowe. – Ale wtedy przygotowano krzesła dla wszystkich posłów, dla rządu i mediów, by dochować zasad majestatu i powagi tworzenia prawa. Tym razem tak nie było. Wbrew temu co zeznał w prokuraturze poseł Stanisław Piotrowicz, Sejm nie jest tam gdzie marszałek i kworum, bo posłowie opozycji są wybrani tak samo jak rządzący i mają takie same prawa – dodał sędzia.