Jeździ pan dużo po Polsce. Jakie wnioski z tej kampanii, czego oczekują ludzie?
Emocje są rozgrzane do czerwoności. Polska jest podzielona w nieprawdopodobny sposób. Często na spotkaniach słyszę, że podziały są nawet pomiędzy członkami rodzin, sąsiadami, że już trudno się nawet piwa napić wieczorem do meczu, bo gdy tylko się wspomni o polityce, to i mecz, i piwo przestają być ważne. Taka Polska jawi mi się po tej kampanii.
I gdzie tu miejsce na PSL, skoro wszyscy są po jednej albo drugiej stronie?
Tym bardziej jest potrzebna siła spokoju, rozsądku, umiaru, która będzie łagodzić te emocje. Ktoś musi wylać kubeł zimnej wody na te rozgrzane głowy, które okładają się maczugami nienawiści. Niestety nie wierzę w tych, którzy przybierają szaty gołąbków pokoju na dwa miesiące czy na miesiąc przed wyborami. To kamuflaż na kampanię, a nie szczera intencja. My w tej szczerej intencji jesteśmy od czterech lat. Do mnie przylgnęło nawet słowo „apeluję". Jeżeli powierzymy rządy jednej partii, to nie będzie żadnej refleksji, nic się nie zmieni.
Ludzie martwią się tym konfliktem?